

I witaj w klubie

Właśnie przeczytałam od dechy do dechy wątek, w którym padały propozycje, jak podzielić dział KOTY. I tak pozostając w temacie zacznę:
dobry wieczór

U nas gówniana pogoda, ale dajemy radę.
Jednakowoż do rzeczy. W swojej naiwności uznałam, że jeśli nie adoptuję ON-ka, tylko psa, którego prababka przez chwilę siedziała obok owczarka, to nic złego z łapami i kręgosłupem się nie przydarzy. Jakoś wyparłam ze świadomości, że takie przypadłości dopadają psy duże, niezależnie od rasy lub wielorasy.
Ostatnio opowiadałam wetce, że Debi jakoś dziwnie trzyma ogon (sztywno podwinięty pod siebie). Wetka powiedziała, że to może być objaw choroby kręgosłupa, a ja dopowiedziałam sobie, że zwyrodnienia. Nie, to niemożliwe, żeby dwa psy z rzędu miały tę samą chorobę. Prawdopodobnie skończy się prześwietleniem. Ale ja już się boję, że mamy powtórkę z rozrywki.
"Pocieszam się" tylko, że dodatkowo Debi cały czas się wylizuje, że nie boli ją w okolicach ogona, a nawet wręcz przeciwnie, uwielbia być klepana po zadku (tak śmiesznie podnosi wtedy tylne łapy

Ale boję się jak cholera.
W dodatku Debi straciła dawną chęć do biegania. W tej chwili właściwie chodzi, czasami tylko dobiegnie. Tak jest od czasu, gdy nasiliły się problemy z uszami. Uszy się leczą, wprawdzie ropa przeszła do drugiego ucha, ale powolutku jest coraz lepiej. A ona cały czas tylko chodzi.
Poza tym mamy święta, Felutek bez jajek zrobił się jeszcze bardziej upierdliwy, razem z Femcią okazują duże niezadowolenie, że ciągle nie ma słońca i nie można wygrzać kości.
I mam jeszcze pytanie. Ponieważ Felutek nie umie jeść mięsa (w sensie, że nie uznaje go za pożywienie), czy ktoś mógłby mi napisać, co zrobić, żeby stał się kotem mięsożernym, a nie tylko wchłaniaczem mokrej karmy? Z góry dziękuję.
I dla wszystkich Wesołych Świąt.