Sami i ja. Złe wieści.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 17, 2013 12:39 Re: Jeszcze nie mam kota. Już mam :) Sami poznaje rodzinę.

Dzień dobry wszystkim!
Garść nowości: Wczoraj Sami z Arian były u lekarza, żeby skontrolować, czy Sami dobrze dochodzi do siebie po operacji. Arian pierwszy raz musiała zatem włożyć Sami do kontenerka...

Sami: o nie, nie ma mowy, nie wejdę do tego, nie nie, podejrzane pudło, odwal się, duża, spadaj, bo pacnę, nie włażę do żadnego... ooo! kitikecik! om nom nom, kitikecik! O NIE! zamknęli! ZDRADA!

Arian: uff

Sami: miau! miau! zdrada! ja tu CIERPIĘ! ratunku, wypuśćcie, wypuśćcie kotka, kotek cierpi, kotek płacze, kotek umrze!

Arian: o nie, o nie, moja kicia cierpi! a może by otworzyć tą małą klapeczkę i pogłaskać kicię, na pewno się uspokoi...

Arian: *otwiera klapeczkę*

Sami: *czarodziejskim sposobem zamienia się z kici w węża i zwiewa przez otwartą klapeczkę, w której nie miała prawa się zmieścić*

Arian: ...

Na szczęście przyjechała po nas ciocia Monika. Znalezienie kici chwilkę nam zajęło, aż z otwartej kanapy zaświeciły wielkie Sami oczyska. Cioci Monice udało się wydostać Sami z kanapy i włożyć do transporterka.

Lekarz dał Sami zastrzyk, ale jakoś tak chytrze to zrobił, że ani Sami, ani nawet Arian nie zauważyły przerażającego momentu kłucia kici. Arian dowiedziała się, że Sami może być trochę bardziej ospała po szczepionce. Arian pozwoliła sobie nie uwierzyć, w końcu kicia śpi tylko 24 na 7...

Mamy już książeczkę zdrowia, w której Arian zapisana jest jak właściciel kota (hahaha...).
Arian jest tylko ciut rozczarowana, bo tak czekała na to przesłuchanie abw, o którym się tyle na forum naczytała, a tu nic nie nastąpiło, ani wezwania w środku nocy, ani nawet żarówki prosto w oczy... Monika wprawdzie twierdzi, że chytrym sposobem ona to przesłuchanie zrobiła, ale Arian nie jest pewna, czy to aby było wystarczające :/

A zaraz, jak mi się uda, zobaczycie Sami zajmującą się swoim ulubionym zajęciem, czyli spaniem :)

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Nie mar 17, 2013 13:21 Re: Jeszcze nie mam kota. Już mam :) Sami poznaje rodzinę.

No, w każdym razie wszystko się udało :) U mnie problem z wejściem do transporterka ma Gaja, zawsze się przy niej nagimnastykuje. Nawet u weta, kiedy mówię, że wracamy do domku, ona odmawia wejścia i trzeba ją niestety jakimś fortelem pakować, a tu podziwiam naszą panią wet, która jest w tym niesamowita :) Czasem chce zobaczyć, jak sobie poradzi z tym praktykant, to wtedy mu mówi, żeby kotka zapakował. Czasem mamy wtedy obie niezły ubaw :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Nie mar 17, 2013 13:53 Re: Jeszcze nie mam kota. Już mam :) Sami poznaje rodzinę.

Sami miała niewielkiego focha na mnie po powrocie, nie pchała się na kolana przez cały mecz! (Real - Mallorca 5:2). Uznałam, że skorzystam z okazji i przyszyję kwadrat do pachworka. Szycie kwadrata z kicią na kolanach nie jest trudne, bo kwadrat jest mały. Ale doszywanie kwadrata do pachworka - większy chalenge, bo kicia i duży pachwork na arianowych kolanach słabo się mieszczą... Ale, jak się okazało po ostatnim gwizdku, jak Sami przestała się gniewać, to też da się zrobić ;)

Pożaliłam się lekarzowi, że mam kicię-niejadkę, uznał, że taka jej uroda. No i gdyby moją jedyną aktywnością było jedzenie i od czasu do czasu zmienianie miejsca leżenia, to też bym pewnie nie potrzebowała kalorii. Więc na razie się nie martwimy.

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Nie mar 17, 2013 17:12 Re: Jeszcze nie mam kota. Już mam :) Sami poznaje rodzinę.

U nas z pakowaniem do transporterka np.Zuzi nie ma problemu. Stawiam go dziurą do góry i już w nim jest. Z Polą tego nie praktykowałam bo do weta chodzimy w szelkach. :ryk:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 18, 2013 11:28 Re: Sami i ja.

Moja kicia ma straszne zaburzenia poczucia bezpieczeństwa. Po wyjeździe do weta znowu jej się pogorszyło :(

Dziś rano, przed wyjściem do pracy, chciałam ją jak zwykle pogłaskać na do widzenia i zapewnić, że wrócę. Podeszłam - takim dość stanowczym, ale nie szybkim, czy szczególnie mocnym krokiem - a kicia tak się wystraszyła, że spadła z parapetu :(
Nie wiem, naprawdę nie wiem, co trzeba było zrobić kotu, żeby bał się dźwięku otwieranej lodówki i człowieka, który go wyłącznie karmi i głaszcze :(
Muszę do niej podchodzić powoli, ostrożnie i najlepiej na kolanach - zauważyłam, że zawsze ma problem, jak ktoś podchodzi wyprostowany.
No i po wizycie u weta znowu się zaczęło wtulanie i ciumkanie ubrania - a już jej to minęło, już leżała sobie normalnie na kolankach i mruczała, jak się ją głaskało.

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon mar 18, 2013 12:30 Re: Sami i ja.

Daj jej czas. Tylko to pozwoli przekonać się koteczce że coś się zmieniło w jej życiu i da poczucie bezpieczeństwa.
Nic z dnia na dzień się nie zmieni, ten stan może trwać miesiącami. Grunt to cierpliwość.
" ... wolę zwierzęta bez duszy niż katoli bez serca "

Małgocha Pe

Avatar użytkownika
 
Posty: 4338
Od: Wto paź 30, 2007 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 18, 2013 12:42 Re: Sami i ja.

Sami wiele przeszła. Od niedawna jest u ciebie więc potrzebuje dużo czasu żeby się przyzwyczaić do różnych twoich zachowań.Czasami potrzeba tygodni, czasami miesięcy a czasami lat by kot całkowicie się przyzwyczaił i na 100% po czuł bezpiecznie. Nie dziw się jej - to latanie do weta, ganianie z tabletkami nie ułatwia kotu zaaklimatyzowania się na dobre.Postaraj się spojrzeć na całą sytuację oczami Sami.Moja Pola nigdy w życiu nie zaznała krzywdy ze strony człowieka [chyba że przy obcinaniu pazurków wbrew jej woli :lol: ]. Najpierw po urodzeniu pierwsze 6 tyg.życia spędziła przy mamie i swoim rodzeństwie,potem 2 tyg. była u swojej poprzedniej właścicielki,która bardzo ją kochała i rozpieszczała jak mogła - znam ją osobiście i wiem jak uwielbia koty.Gdy miała 8 tyg.trafiła do mnie i jest nadal.W jej krótkim życiu ominęło ją zło tego świata ale też zdarza jej się czegoś wystraszyć np.gdy kichnę albo złapie mnie kaszel ucieka w popłochu. I też nie wiem dlaczego. :( Moja rada: daj jej więcej czasu aby poznała nowe miejsce i nie traktowała go jako coś przejściowego i przede wszystkim dużo do niej mów - opowiadaj jak ci minął dzień w pracy[nie ma znaczenia co mówisz byle byś mówiła żeby Sami słyszała twój głos i kojarzyła cię z czymś dobrym i bezpiecznym]. :D
Trzymamy kciuki ludzkie i kocie za Sami i ciebie!
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 18, 2013 13:17 Re: Sami i ja.

Do kota, który dopiero co był ładowany i to dwukrotnie, do kontenerka, nie podchodzi się prosto i stanowczo, bo efekt będzie właśnie taki, jak opisałaś. Podobny zresztą efekt osiągniesz skradaniem się. Dopóki kotka nie zapomni, dopóki na tamto doświadczenie nie nałożą się przyjemniejsze przeżycia, pozwól, żeby to kicia do ciebie podchodziła.
Płochliwość na różne niespodziewane dźwięki jest naturalnym zachowaniem kota. Gdybyś widziała, jak moje wieją, kiedy np. coś mi w kuchni spadnie głośno na podłogę - wzajemnie się zarażają paniką. To jest normalne, zwłaszcza u kotów wychowanych czy długo bytujących na dworze - szybkość reakcji tam decyduje nieraz o życiu.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15209
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto mar 19, 2013 6:51 Re: Sami i ja.

mziel52 pisze:Płochliwość na różne niespodziewane dźwięki jest naturalnym zachowaniem kota. Gdybyś widziała, jak moje wieją, kiedy np. coś mi w kuchni spadnie głośno na podłogę - wzajemnie się zarażają paniką. To jest normalne, zwłaszcza u kotów wychowanych czy długo bytujących na dworze - szybkość reakcji tam decyduje nieraz o życiu.

:ok:

A moje się boją mnie podchodzącej do nich w zimowej kurtce ;) chyba mnie wtedy nie poznają 8)
♪♫♬ ♪

*anika*

 
Posty: 13244
Od: Pon mar 28, 2005 20:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 19, 2013 8:02 Re: Sami i ja.

Tylko, jakby to powiedzieć, ja mam 40 metrów kawalerki. Jak poruszam się po mieszkaniu, to chcąc nie chcąc podchodzę do kici :/ A jeszcze, poza groźnym Arianem, który krąży po mieszkaniu, są przecież:
domofony
synek sąsiadów za ścianą
zamykające się drzwi u sąsiadów piętro niżej
zapalający samochód na podwórku
brzęcząca kuchenka mikrofalowa
budzik
i tak dalej i tym podobne...

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto mar 19, 2013 9:00 Re: Sami i ja.

Arian pisze:Tylko, jakby to powiedzieć, ja mam 40 metrów kawalerki. Jak poruszam się po mieszkaniu, to chcąc nie chcąc podchodzę do kici :/ A jeszcze, poza groźnym Arianem, który krąży po mieszkaniu, są przecież:
domofony
synek sąsiadów za ścianą
zamykające się drzwi u sąsiadów piętro niżej
zapalający samochód na podwórku
brzęcząca kuchenka mikrofalowa
budzik
i tak dalej i tym podobne...


Kot doskonale odróżnia osobę krzątającą się po domu od osoby skradającej się do niego w niecnych - w jego mniemaniu - zamiarach.(Ja w ten sposób czasem oszukuję swoje - w jednej ręce ścierka od kurzu, w drugiej pastylka czy strzykawka). Twoja jeszcze się tego nie nauczyła, ale to kwestia niedługiego czasu. Podobnie z dźwiękami, wkrótce akustyka domu zostanie opanowana i tylko nowe hałasy będą budzić niepokój.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15209
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto mar 19, 2013 9:51 Re: Sami i ja.

Arian pisze:Tylko, jakby to powiedzieć, ja mam 40 metrów kawalerki. Jak poruszam się po mieszkaniu, to chcąc nie chcąc podchodzę do kici :/ A jeszcze, poza groźnym Arianem, który krąży po mieszkaniu, są przecież:
domofony
synek sąsiadów za ścianą
zamykające się drzwi u sąsiadów piętro niżej
zapalający samochód na podwórku
brzęcząca kuchenka mikrofalowa
budzik
i tak dalej i tym podobne...

Nie martw się mój "apartament" ma 35 m i żyją na tej powierzchni dwa koty i człowiek.I nie przeszkadza im to. :ryk:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 19, 2013 10:45 Re: Sami i ja. Sucha karma jest niesmaczna?

Czy da się przekonac kota, żeby jednak jadł też suche?

Sami w ogóle jest niejadkiem - taki kartonik, który powinna zjadać w dwa dni, zjada z reguły w trzy, je po troszkę - nałożę jej mokrego to zje trochę, dwie godziny później znowu trochę... A suchego nie rusza. Co trzeci dzień wyrzucam nietkniętą miseczkę.

Karmię ją Bozitą, więc mam przynajmniej pewność, że dostaje wszystkie składniki, których kicia potrzebuje. Ale jednak bardzo bym chciała, żeby nauczyła się jeść suche, bo czasem mnie naprawdę długo nie ma w domu - taka praca, czasem zaczyna się o 5.40 na dworcu centralnym, a kończy o 23.50... I nie chciałabym, żeby kicia przez ten czas była głodna. Nie wspominając już o zostawieniu jej na 24, albo nawet - o zgrozo - na 36 godzin.

Jakieś magiczne sposoby, czy pogodzić się z tym, że Sami tego nie lubi i oddać karmę potrzebującym kotom?

Arian

 
Posty: 243
Od: Śro lut 27, 2013 15:48
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Wto mar 19, 2013 10:51 Re: Sami i ja. Sucha karma jest niesmaczna?

Arian pisze:Czy da się przekonac kota, żeby jednak jadł też suche?

Sami w ogóle jest niejadkiem - taki kartonik, który powinna zjadać w dwa dni, zjada z reguły w trzy, je po troszkę - nałożę jej mokrego to zje trochę, dwie godziny później znowu trochę... A suchego nie rusza. Co trzeci dzień wyrzucam nietkniętą miseczkę.

Karmię ją Bozitą, więc mam przynajmniej pewność, że dostaje wszystkie składniki, których kicia potrzebuje. Ale jednak bardzo bym chciała, żeby nauczyła się jeść suche, bo czasem mnie naprawdę długo nie ma w domu - taka praca, czasem zaczyna się o 5.40 na dworcu centralnym, a kończy o 23.50... I nie chciałabym, żeby kicia przez ten czas była głodna. Nie wspominając już o zostawieniu jej na 24, albo nawet - o zgrozo - na 36 godzin.

Jakieś magiczne sposoby, czy pogodzić się z tym, że Sami tego nie lubi i oddać karmę potrzebującym kotom?

Może Sami nie odpowiada właśnie ten rodzaj karmy - próbowałaś z inną?
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 19, 2013 11:12 Re: Sami i ja. Sucha karma jest niesmaczna?

U mnie w domu wygląda to tak:
Pola jest z reguły kotem wszystkożernym ale najbardziej pasuje jej mokre [zwłaszcza to które zostawi Zuzia].Suchym też nie pogardzi ale bez WOW!
Zuzia natomiast jest zwolenniczką suchego. Przez cały dzień podchodzi do miseczki i chrupie po parę ziarenek.
Żadna z kotek tak naprawdę nie je tyle ile napisano na opakowaniu karmy. Np.puszeczka gurmeta to 85g i dorosły kot powinien zjadać 4 puszki dziennie czyli ok 350g.Zuzia zjada ok 40g dziennie. To samo z suchym przewidziano że kot o jej wadze powinien jeść ok 40g dziennie a ona zjada z 5g.Zaznaczam że nie dostaje niczego innego tylko kocią karmę.Według tego ile powinna a ile faktycznie zjada powinna być kotem niedożywionym na granicy śmierci głodowej a tym czasem wygląda jak pączek w maśle i miewa się bardzo dobrze.
Wniosek z tego że kot indywidualnie dopasowuje sobie co i ile zjada. Poza tym jest takie powiedzenie które słyszałam od naszego weta - "jeszcze żaden zwierzak nie umarł z głodu przy pełnej misce".
Myślę że Sami to też nie grozi. :ryk: Będzie dobrze - daj jej tylko trochę czasu na ogarnięcie nowej sytuacji życiowej w której się znalazła. :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: nfd, Sigrid i 839 gości