
Rybę kupiłam. Dwie. Kawalątek dorsza i łososia coby kotki se wybrały. Zrobiłam na parze, a jakże, skoro alienorowate mogą... Morela zjadła kaaaawał [jak na Morelę] łososia, ale tylko z ręki. Migdał ... no, łyżeczkę dorsza ... Resztę mi zostawiły. Bo pewnie z lodówki jutro nie zechcą ...
A Migdałek,pomiędzy moimi kulinarnymi wygłupami siedzi nad miseczką pustą, oko mu się robi coraz większe i ma w nim prawie łzy... Dziś usłyszałam nawet takie cichutkie piśnięcie z kuchni, znad miseczki... Oczywiście pogalopowałam dać chrupek maleństwu [5kg].
Jestem zupełnie nieodporna na takie numery kocie.