Witajcie wszyscy.
Z tej strony Ojciec Chrzestny Diego, okeślany już przez Państwa J. - nowych dużych Diego jako "Padre"

Cóż, nie ukrywam, strasznie mi zależało by Diego wyzdrowiał, oraz znalazł dom. Obiecałem temu kotu że go znajdę. I słowa dotrzymałem
Na prośbę Pani Anetty, piszę tutaj relację z podróży oraz nowego domku Diego.
Diego już bezpieczny w nowym miejscu, troche przerażony na początku. W czasie podróży strasznie rwał się by wyjść z transportera, nawet bluzę którą transporter był przykryty, zaczął wciągać do środka. A gdy widział nas albo drogę, to było jego wielkie :
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
miau !!
No ale w końcu dojechaliśmy do Wrocławia, i gdy zobaczył most rędziński, aż usiadł z wrażenia i zamilknął.
Po wypuszczeniu kuwetka, potem zwiedzanie.. niestety chyba za dużo nas było w tym domu. Przestraszył się też kwiatka którego przewrócił, i schował sie za telewizor, a potem za szafę.
Jak wyjeżdżałem, to siedział ciągle pod szafą, pilnując routera. Tylko czekać aż państwu J. przeforwarduje porty pazurem
Głaskać się dał, nie gryzł, ani nic, po prostu czekał aż sie sytuacja uspokoi. Przestraszony i tyle. Cóż, czekamy do jutra. Stawiam dyche że już tej nocy ciekawski Don Diego zacznie zwiedzać

No, Diego kumplu, udało Ci sie

Masz dom
