Boże , az sie popłakałam ,

Moja kotka odchodziła tydzień!!!!!!!! Na zimnym parapecie okna !!!!! Ostra niewydolność nerek i do tego dwa olbrzymie guzy na brzuszku (pewnie rak ) nie miała juz ząbków , zlizywała tylko to co jej podałam zmiksowane na palcu ,nie chciała leżeć nigdzie tylko na tym parapecie , pewnie miała gorączkę ? Załatwiała sie na papierowe ręczniki ,puki miała siłę wstać , kiedy znalazłam ją załatwiająca sie pod siebie, podjęłam bardzo trudna decyzję, Skrócenie jej cierpień .

Wet stwierdził , ze powinnam zrobić do dużo wcześniej , ale ja sie głupia łudziłam , ze jak je to bedzie lepiej!!! Pierwszy raz cos musiałam podjąć tak okropnego !!! Odeszła!!!!!
Za trzy miesiące dostałam ślicznego ,rudego kotka,nacieszyłam sie nim tylko 2,5 miesiąca , miał kardiomiopatię ,chorobe nieuleczalna i znowu musiałam przechodzić przez to wszystko!
Wierz jak ja to przeżyłam ??!!!!!!!
Zyczę Ci ,abyś znalazła ukojenie w bólu,przy jakims miłym futerku!!! A masz ich troche w domu!!!!
