Kolejny odcinek. Domowe Igrzyska.
Primka rośnie i rośnie. Niestety ze swojej brzydoty nie wyrasta. Ale w sumie to taka słodka brzydulka z niej. Kochana jest. Ale jakże przy tym upierdliwa. Maleńka jest bardzo ambitnym dzieciakiem, stara się dorównać innym zwierzakom w domu, co daje komiczne efekty. Wczoraj np. Zuza jednym skokiem przeleciała nad fotelem, by stanąć pod balkonem, ponieważ z podwórka dobiegały odgłosy psiej awantury. A moje dziewczyny do bitki to pierwsze. Niestety marne z nich damy. Ale wracając do meritum. Prima jak zobaczyła ten lot, to postanowiła powtórzyć wyczyn. Zrobiła rozbieg, przez chwile wahała się, jakby mierząc siłę wybicia, wystartowała i … Walnęła głową w bok fotela. Zjechała, jak na kreskówkach, otrząsnęła się i zawróciła. Powtarzała to jeszcze kilka razy z podobnym skutkiem. W końcu stwierdziła, że szkoda czasu, bo tam przecież sunie obserwują jakąś rozróbę, to i ona chce. Pobiegła więc, wpakowała się między powarkujące sunie i zaczęła gadać coś po swojemu. Ona wcale się psów nie boi, jakiś zanik instynktu. Zresztą nic dziwnego, przy dwóch psich mamusiach. Kiedy Prima i Gaja zagalopują się w przepychankach i Prima zaczyna krzyczeć, to Zuza i Ghana lecą jej na pomoc. Stają i patrzą „krytycznie” na Gajkę i ta musi poffforka małego puścić. Stąd też Primie wydaje się, że jest absolutnie bezkarna, a potrafi być małą złośliwą jedzą. Na przykład zakrada się do wygrzewającej się na słoneczku Gajki i wgryza jej w kuperek. Albo napada śpiącą Brawurkę i „dusi”. Wpycha się sukom w miski. Fuka na nie, żeby oddały jej swoje zabawki. Zazwyczaj wtedy zaczynają się bawić z nią. Tzn. kot ląduje na grzbiecie, a sunie szturchają nosami jej brzuszek i dostają po pycholach. A śpiąca Brawusieńka działa jak płachta na byka także na Gajkę. I ona zakrada się i gryzie w kark, w łapę, bądź dusi. Chyba młodociane uznały, że za mało się rusza. Budzić Brawcię na parapetach lubią też sunie. Musza ją dokładnie wyglądać, na co o dziwo ona reaguje radosnym mruczeniem.
Primka ma ostatnio dziwne „fazy”. Lubi sypiać w kocim pokoju. Sama albo z Gają. Reszta zazwyczaj siedzi w tym pokoju, gdzie ja coś robię. Chodzi za mną taka pielgrzymka. Kiedy Prima się budzi i zauważa, że jest sama w pokoju, wybiega z krzykiem do salonu i nawołuje, takim specyficznym, przerażonym miaukiem. Kiedy ją zawołam, przybiega szybko, rzuca się z mizianiem na moje stopy i bardzo głośno mruczy. Robi się coraz bardziej proludzka, aż do przesady.
Wszystkie trzy przechodzą teraz okres miziactwa. Wczoraj Brawusia na noc przyszła do łóżka, wygłaskałam ją, wyczochrałam strasznie, a potem ona zrobiła mi masarz pleców. Poważnie. Primka co chwilę przybiega i ociera mi się o stopy i mruczy. Brawunia nawołuje, żeby ją głaskać. A Gajeczka z kolan by nie schodził. Suki oczywiście potwornie zazdrosne i sceny robią. Też trzeba je wymiziać, przytulić. Stwierdziłam, że ograniczenie do dwóch rąk, jest straszną wadą konstrukcyjną.
Gajeczka i Prima poza miłością do Dużych, bardzo też siebie kochają. Ciągle można je znaleźć gdzieś wtulone w siebie, albo myjące się nawzajem. Szkoda tylko, że ze zdjęciami z tych scenek marnie. Niestety Gajeczka, jak podchodzę z aparatem, to zaraz wstaje i chce wejść mi na ręce. Ogólnie do fotografowania wszystkie są fatalne.
Pozdrawiamy stadnie.
Ps. Na ostatniej fotce Zuza z Ghaną w 2009 roku


