Wiem, że mam tendencje do martwienia się na zapas, ale Bombaja dalej nie ma. Zaświeciło słonko i pewnie bardziej się ożywił ale zaczynam się denerwować. Myślę czy by go nie zamknąć w transporterku jak się 'znajdzie' ale nie wiem czy to dobry pomysł zamykać go na tyle godzin...
Lepiej go gdzies zamknij a nie mozesz mu na czas zamkniecia zmontowac prowizorycznej kuwety i piasku wsypac? Zeby nie było ze gdzies się zapedzi i transport przyjedzie a kota nie bedzie
To suuuuper! Zrobiłam bazarek na jedzonko dla kotów w lecznicy, podzielimy się z Bombajem ( zawsze to taniej, prawda?).Zobaczymy, co da się zrobić.Kastracja bardzo by się przydała, odrobaczanie ( to akurat nie jest drogie). No to ja szykuję lokum dla niego.