Nie wykąpany pies przyjechał i nie sikał...ale to już wiecie...
Mel nie zostal wzięty przez pana z Czech z bardzo prostej przyczyny- ma keratosis nigrans czyli rogowacenie szare.Jest dziediczne,więc się nie nadaje do rozrodu.Postać na szcęście łagodna- brzuszek łysy ,ale nie łykamy sterydów.
I jest nieco...hmm...przerośnięty...No-duży jest poprostu.OGROMNY.
Gruby też,ale łapę ma jak futerał na skrzypce.
Kawal jamniora.JAMAS!
Rozwód się odbył, Mel o dziwo bardzo lubi maojego ex-a.W sumie to miły gość, więc się nie dziwię (o ex-ie mówię,bo,że Mel miły to jasne!).
Autorytetem jest jego obecny pan.Na jego widok nie wskakuje do łóżka by pospać w pościeli...patrzy na mnie i czeka czy kiwnę głową...Melvin jest norowcem-nie wiem czy wiecie,że jego dziadek był MISTREM EUROPY w norowaniu!!!
Melek ryje boskie dziury.Wystarczy przyjść i pokazać czubkiem buta-
o..tu!- a psina przystępuje do pracy.
Jest tak wytrwały,że jak się wrył pod altankę, to się przewróciła.
Zeznawał,że próbował się przekopać do Australii bo tam są psy dingo a on chyba jest właśnie psem dingo...wierze ,że gdyby go nie ograniczać to by się DORYŁ.Jest wyjątkowo wytrwały.
Kiedyś przyjaciele z śp.jamnikeim Spido (szorstek to był) poszli z nami na piwo do pobliskiego parku nad jeziorko Rusałka (zwana z racji czystości akwenu Usrałką) Psy opracowały taki model wzajemnych stosunków,który polegał na wzajemnym ignorowaniu się.Poszły w dwa przeciwlegle kąty i zaczęły wykopki.
Piwko,miła rozmowa...
A chłopaki sobie ryły,każdy swoją norę z dwóch stron ogródka piwnego.
I nagle krzyk:"-Luuudzieeee ...ratuuunkuuu...szczuuurryyyyyy..!!!"
Jakaś obłąkana baba zobaczyła dwa na wpół zakopane jamniki przy pracy i się kurcze wystraszyła...i cale szczęście -dziury miały już około metra w głąb.Bo chłopaki akurat miały nastrój na "w głąb".
Melonik jeździ z nami na wakcje.Uwielbia plażę.Kopie już od schodów, jak oszalały maniak.
Kopie nawet przez sen kiedy jesteśmy nad morzem.Po gorach też chodzi- na trudniejszych szlakach nosi go Małż.
Udała nam się psina...
Ja tam bym wzięła jeszcze jakiegoś małego pieska- Mel ma co prawda przyjaciela Diega, to pies mojego pasierba.Ale co brat to brat(siostra?)...Moja rodzina twierdzi,że Melona unieszczęśliwię.Bo jest straszliwym zazdrośnikiem.
Póki co -ma koty.
Wirzę ,że on kochałby wszystko- nawet iguanę -o ile by go nie gryzła i pozwalała się pobawić sobą od czasu do czasu...
