Hurra, Yoshi zaszczepiony

tak jak Sabina mowila, powtarzamy dopiero za rok

Yoshi po odrobaczeniu wymioty, robakow zadnych nigdzie nie bylo, za to sporo klakow. Od kilku dni dostaja paste na klaczki - wczesniej mi to umknelo
Saycia po odrobaczeniu nie miala rewolucji po zadnej stronie przewodu pokarmowego

Yoshiemu zajrzano tez do murdki, bo te jego zebiszcza sa nieco bardziej zoltawe niz (wydawalo mi sie) powinny byc.
A na pewno sa innego koloru niz zeby Sayi.
Wet stwierdzila, ze poza lekkim osadem nic sie nie dzieje, kolor wynika z koloru kosci, dziasla ladne.
U weta byl grzeczny (przerazony, oczy jak spodki

), ale co sie w domu dzialo, zeby go zlapac... Pobojowisko, lozka poodsuwane, reke mam podrapana, bo uciekal z wyciagnietymi pazurkami... Wiec na wszelki wypadek musialam mu je jeszcze obciac.. Jak w normalnych warunkach jest to bezproblemowe, tak dzisiaj makabra, siostra musiala go w kocu trzymac ... Saya plakala bardzo, bo nie wiedziala, co sie dzieje...
Dobrze, ze u weta nie jest tak odwazny.
Musze porobic fotki, jakos nigdy nie mam kiedy, a przydaloby sie tez pokazac metamorfoze Yoshiego z malego pchlarza w pieknego kocurra
