No to czas zdać relacje

z naszego kociego życia.
W środę byłyśmy z Bunią i Lusią u dr Ewy. Naczekałyśmy się , że ho ho. Było bardzo dużo pacjentów. Głównie koty. Spotkałam Panią , która adoptowała kotka z kotkowa. Taki zadbany , futerko lśniące a Pani przesympatyczna. Jak zobaczyła Bunię to powiedziała jaki śliczny mały kotek... a Bunia ma tyle samo co jej kocurek a jest o wieeeele mniejsza. To było też powodem wizyty u dr Ewy. Bunia coś nie rośnie. Teraz trochę śmiesznie wygląda bo ma takie krótkie łapki i grubiutki brzuszek.
Dr Ewa też powiedziała, że jest za mała jak na swój wiek. No i widziałam kotki w jej wieku i są dużo wyższe i większe

. Lusia ma glisty, więc być może, że rozwój Buni zatrzymał się z powodu robali - oby. Ciąga jeszcze cyca więc mogła się zarazić od Lusi. Więc teraz tłukę robale a potem będziemy myśleć co dalej. No i niestety z tym jej oczkiem nie ma poprawy. Widzi nim jak przez zamrożoną szybę.
Lusia dostała tabletki homeopatyczne na spokojność (jak mówiła moja babcia). Jest nieznośna i nie daje mi spać

łazi w nocy, wyje. No i jest agresywna. Strasznie bije Pusię. Może to być również od robali bo toksyny mogą działać na układ nerwowy....pośrednio również na mój układ nerwowy, bo ciężko jest normalnie funkcjonować po kilkukrotnych pobudkach w nocy.
Tabletki podaję na noc i jest spokojniej. Lusia wyluzowana ale obrażona na mnie za antyrobaka

. Podaję i jej i dla Buni syrop strzykawką. Bunia to chciała jeszcze bo takie fajne waniliowe. Nawet strzykawkę wylizała

. To jest pastewne zwierzę. Lubi zupy, uwielbia jogurty, serki i śmietankę. Ostatnio jak się posmarowałam balsamem waniliowym to chciała mnie zjeść!!!
Teraz jak Lusia dostała tabletki na spokojność Pusia jest weselsza i zaczyna przybierać na wadze. A nawet spały na jednej kanapie.