Nie wiem, wczoraj prawie cały dzień przespałam
Saba odbyła dzisiaj swój dziewiczy rejs do centrum miasta, zabrałam ją z sobą na targ. Dzielnie maszerowała, chociaż było kilka momentów, kiedy chciała w panice dać dyla. Ona wtedy gwałtownie hamuje, wycofuje się lekko (niebezpieczeństwo wyjścia z obroży) i spogląda w oczy, mniej więcej tak:

Poza tym ładnie trzyma się nogi, jest naprawdę grzeczna

.
Teraz mam spokój, bo jej piłka pod tapczan wpadła

A chyba jej na niej bardzo w tym momencie zależy, bo pół psa tylko spod narzuty wychodzi. Tylne pół

Mela, Zosia i Karol przysiedli wokół i patrzą, co to pies robi? Głupi jaki? Wystarczy poczekać, pancia sama spod mebelka wygarnie

No ale leż, skoro lubisz
Misia, czarna sunia rodziców, w przyszłym tygodniu będzie miała czyszczone ząbki. Ja bym jej najchętniej wszystko wyrwała i wstawiła sztuczną szczękę: straszną ma tę paszczę

Co ten pies w życiu musiał przejść, to nie wiem: połamane zęby, źle zrośnięta szczęka, połamane żeberka, ogon ... Poza tym one z Sabą mają bardzo podobne charaktery - obie do rany przyłóż (chyba że pada/grzmi/strzelają - Misia ma niefajny zwyczaj siurania, kiedy się boi

Albo kiedy zostaje sama w mieszkaniu. Saba tego nie robi). Z Tojfelkiem coś się dzieje: ma zapalenie prawego uchola i jakieś zmiany na brzuszku i nodze. Nie wiem dokładnie, o co lotto, ale jego podwozie i nóżka, którą sobie wygryzał, są czarne i bez sierści. I takie plamy ciemniejsze jakby na brzucholu ma, których wcześniej tam nie było

Bidny. Wbrew imieniu przy smarowaniu i podawaniu leków to pies świętej cierpliwości... naprawdę.
I na koniec info sprzed chwili: wiecie, że w mieszkaniu kociarza rozbrzmiewają czasem takie odgłosy, które każą wzmóc czujność i generalnie powodują jedną reakcję: O-o... i zryw w kierunku, z którego dochodzą.
No... I dziś koty przypomniały mi w taki oto sposób, że nie domknęłam lodówki. Szczelinka malusia została, miałam zajęte ręce, a za słabo potraktowałam drzwi łokciem.
Uczcijmy trzydziestoma sekundami ciszy pamięć szynki sopockiej
