Pućka ze schronu Łódź - i pobiegła dalej... [']

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 12, 2010 9:44 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

a może to nie wszy tylko pchły... w końcu tyle psów na kociarni teraz jest... :?
no cholercia jasna, żeby to tylko żaden grzyb nie był albo jakieś gorsze cholerstwo...
Puciolko trzymaj się kochana i nie daj temu paskudztwu :1luvu:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 12, 2010 10:26 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

Georg-inia pisze:
ruru pisze: odkryłam na grzbieciku
takie coś:
Obrazek
Obrazek


złapałaś CC może? pokazałaś Pućkę? nie wiem, cholerka, co to? wygląda jak te eksperymentalne plantacje wszy, co to Niemcy Polakom za kasę zaszczepiali :(


Tak, CC wie i już zapodała leki :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 12, 2010 10:27 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

to całe szczęście.
ale powiedziała co to takiego?
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 12, 2010 10:28 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

żeby to nie było to , co miała Torinka :strach:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 12, 2010 10:49 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

:ok:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Pon lip 12, 2010 16:39 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

magdaradek pisze:żeby to nie było to , co miała Torinka :strach:


Oj, oby nie :strach:

Jakiś czas temu zaproponowałam Puci DT, decyzję skonsultowałam z dwiema wolontariuszkami, ale kiedy panie z kociarni dowiedziały się ile mam kotów (wtedy jeszcze 5), to stwierdziły że mi jej nie wydadzą, bo tłucze koty, bo będzie się męczyć, i coś tam coś tam (sytuacja zaobserwowana po kilku minutowym spotkaniu z kotem (!) podczas, gdy doświadczony kociarz wie, że musi upłynąć trochę czasu) tym bardziej, że chciałam ją przygarnąć tylko na tymczas. No cóż, może niech lepiej tłucze koty, niż miałaby łapać co i rusz jakieś choroby ze schroniska. Szczerze mówiąc, nie wiem na co te panie czekają (na nową chorobę?) Pucia już rok siedzi w schronie, i nie zanosi się na jakąś zmianę. Zaoferowałam jej DT, gdzie miałaby szansę znaleźć DS (wiadomo, że ludzie wolą zaadoptować kota z DT, niż ze schroniska). Nie podoba mi się trzymanie kota w schronisku dla własnych widzimisię...

Nie wezmę Puci, bo wziełam Torinę (która o dziwo, też leje mi koty, ale żyje, jest zdrowa i to jest najważniejsze) może kiedyś, o ile panie zmienią zdanie.

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Pon lip 12, 2010 16:52 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

Cameo pisze:Jakiś czas temu zaproponowałam Puci DT, decyzję skonsultowałam z dwiema wolontariuszkami, ale kiedy panie z kociarni dowiedziały się ile mam kotów (wtedy jeszcze 5), to stwierdziły że mi jej nie wydadzą, bo tłucze koty, bo będzie się męczyć, i coś tam coś tam...


8O 8O 8O 8O 8O
o żesz @@@@@ @@@!!! to zaj@@@@@e!!!
no sorki, ale tylko taki komentarz mi się nasunął...
a Pućka będzie siedziała kolejny rok w schronie :evil: :evil: :evil:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 12, 2010 17:02 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

Joasiu, Ty też nie mogłabyś jej adoptować. Masz koty, w tym Szejnę ;)

Chciałam powalczyć o Pućkę, ale dziewczyny uspokoiły mnie, że krzywda jej się tam nie dzieje - ale po tym co tutaj zobaczyłam wszystko mi upadło, tym bardziej że można było tego uniknąć. No nic, może jakoś przekonam te panie do siebie, i że Puci nie stanie się żadna krzywda.

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Pon lip 12, 2010 17:22 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

a mnie jak wszystko upadło, to pojęcia nie masz... szczególnie jak przeczytałam, że chciałaś ją wziąć na tymczas. Pućka mogła już być w domciu - zdrowiuśka jak rydz... a w schronie kolejna choroba...

no tak, ze względu na moją podłą maupę, to ja też bym Pućki nie "dostała".
gdyby sytuacja domowa pozwalała mi ją wziąć, to już bym ją dawno miała w domu, bez względu na protesty pań z kociarni (które poza tym są super :wink: ) - walczyłabym o nią do upadłego, tak jak o jej portret wykonany przez Ruru :lol: :wink:
ale ja naprawdę nie dam rady... czasami jak ta moja "szarańcza" (konkretnie Szejna i James, bo Amberka w tych awanturach nie uczestniczy) przeleci przez chałupę, to aż iskry lecą... a ja nie mogę nic zrobić, bo na przykład karmię młodego, albo go usypiam... nie mogę nawet na nie "ryknąć", bo by mi dziecko zawału dostało :?
i ja nawet czasami podejrzewam spisek z ich strony - wiedzą, że nie mogę się ruszyć, więc szaleją jak te wariaty...

wielka szkoda, że Pućka ciągle w schronie... naprawdę strasznie mi z tego powodu smutno :(
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 12, 2010 19:35 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

Cameo pisze:Chciałam powalczyć o Pućkę, ale dziewczyny uspokoiły mnie, że krzywda jej się tam nie dzieje - ale po tym co tutaj zobaczyłam wszystko mi upadło, tym bardziej że można było tego uniknąć. No nic, może jakoś przekonam te panie do siebie, i że Puci nie stanie się żadna krzywda.

Pućka w schronie nie ma źle. Jako jedyny kot mieszka luzem na kociarni, ma swoje posłanie, swoją kuwetkę, swoje miseczki, z pozostałymi kotami jako tako raczej nie ma bezpośredniego kontaktu. Fakt, że jak była na boksie, to lała koty równo. Do ludzi tez różnie podchodzi - raz powala się głaskać, mruczy, łasi się, po to by za chwilę przywalić łapami.
Pućka to poprostu kierowniczka kociarni :)
Pycha kroczy przed upadkiem. A za upadkiem kroczy śmieszność... :mrgreen:

WarKotka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19066
Od: Pt lip 31, 2009 20:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 13, 2010 8:01 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

ale choróbsko nowe podłapała... :(
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 13, 2010 11:22 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

Joanna KA pisze:ale choróbsko nowe podłapała... :(


Joasiu, nie wiem czy to nowe
bo tego nie było widać pod gęstą sierścią
ja ją bardzo porządnie wyczesałam, żeby usunąć martwą sierść
i wtedy zobaczyłam, i myśle, że to niedotykalstwo Puci wynikać też może,
że ją w tym miejscu boli, jest nadwrażliwość? w każdym razie tam nie pozwala dotykać., a jak sie dotknie to cała skórka jej faluje

a tak to Puciek zadowolona...:
ObrazekObrazekObrazek
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto lip 13, 2010 11:35 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

kiche_wilczyca pisze:Pućka w schronie nie ma źle. Jako jedyny kot mieszka luzem na kociarni, ma swoje posłanie, swoją kuwetkę, swoje miseczki, z pozostałymi kotami jako tako raczej nie ma bezpośredniego kontaktu. Fakt, że jak była na boksie, to lała koty równo. Do ludzi tez różnie podchodzi - raz powala się głaskać, mruczy, łasi się, po to by za chwilę przywalić łapami.
Pućka to poprostu kierowniczka kociarni :)


Marto, nawet najlepsze schronisko nie zastąpi kotu domu...

Jestem w Puci zakochana :1luvu: jeśli będę miała wolną "miejscówkę" - to dam Puci szansę :)

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Wto lip 13, 2010 18:44 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

Cameo pisze:Marto, nawet najlepsze schronisko nie zastąpi kotu domu...

Jestem w Puci zakochana :1luvu: jeśli będę miała wolną "miejscówkę" - to dam Puci szansę :)

tooooooo taaaaak jaaaaak jaaaaaaaaa :oops: :1luvu:
Obrazek
Obrazek

Joanna KA

 
Posty: 3112
Od: Nie mar 15, 2009 20:34
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 14, 2010 22:05 Re: Pućka ze schronu Łódź - czy schronisko musi być jej domem?

dziewczyny, schron to schron a Dt to DT.
W schronie koty umieraja, w zeszlym roku przezywalam pieknego Pako, cudownego Julka.

Ja mialam na Dt Lusie z Lodzi ktora lala mi koty, meza i dziecko.
Przezylismy, Lusia wyzdrowiala, nabrala ciala i ma cudowny dom jako jedynaczka.
Gdyby nie poszla do DT ze schroniska to juz by nie zyla.

Czasem warto zaryzykowac szczegolnie ze Kamila nie ma nascie kotow.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Hana i 58 gości