Sybi jest młody, bardzo silny i energiczny - to powtarzali weci po operacji, to mówi wetka teraz i tego się trzymamy

.
Wetka widziała go co dzień, konsultuje leczenie z wetami z Myślenic.
Łapeczka już OK, co ważne, bo robił się stan zapalny, a trzeba bardzo uważać z lekami. Operacja to jedno, Sybi przeżył i był silny, ale trzeba opanować ten ostry stan zapalny jelit. Dostaje końskie dawki leków i chyba się udaje, jednak trzeba monitorować przy tym resztę kota, żeby go nie zatruć. Jelita pracują, wszyscy czekali na kupę, jak na zbawienie. Pierwsza nieładna, druga dziś już wzorcowa

.
Dziś chyba najlepszy dzień. Były kryzysy, ale szybko się zbierał, zaczynał jeść i szorować.
Na razie jest też główkowanie, co było przyczyną. Nie żadne uszkodzenie mechaniczne. Nowotworowo to nie wygląda. Agresywny patogen? Co? Zobaczymy co wyjdzie i będziemy szukać dalej w razie czego. Tym bardziej że wyniki krwi (oprócz stanu zapalnego) takie, że gdyby nie widzieli w środku kota, to nikt by nie uwierzył.
Cały czas myślę i myślę - chyba wolałabym żeby coś połknął, byłoby wszystko jasne

. A na razie - ostrożny optymizm.
To tak na szybko, chaotycznie, ale na wszystko brakłoby 60000 znaków postu

.
Trochę mi dziś nerwy odpuściły.