Mam też inne wieści. Pojechałam sobie dzisiaj za Wiedeń, ze 200 km za. No dobra, nie był to (za)Wiedeń, ale Morąg, ale odległość porównywalna, jakość dróg niestety nie. Ale czego sie nie robi dla Nodiego?
To jest Nodi jeszcze w schronie, w Moragu



Ogromnie mnie chwycił za serce ten kotek, nie mogłam spokojnie myśleć o tym, że on tam w schronie sam, że marznie, że dziczeje, że... Bo niestety Morag(Zbożne), to nie jest schronisko dla kotów. Psy tak, psy mają dobre warunki, ale gmina nie chce kotów w schronisku i jest jak jest

Pojechaliśmy więc dzisiaj po Nodiego czyli krzyżaka, albo komtura

Jaki to jest słodziak, jaki milasek i jaki grzeczny. W samochodzie to był anioł nie kot. Żadnej histerii, żadnych wrzasków, żadnego nerwowego sikania. Miział się, spał, podglądał co to za ruch za oknem, rozmawiał - na każde "miau", odpowiadał "miau".
Miało być pięknie, miał trafić do sąsiada, do Loli (wzietej ze schroniska jako Ptyś), być jej towarzyszem. No i trafił, na jakieś 3 godziny

Nie, sąsiad, który kocha Lolę szaleńczą miłością, nie wyobraża sobie narażania jej na taki stres. A poza tym nie ma chemii pomiędzy nim, a Nodim. Myślę, że ten brak chemii to niechęć Loli. No ale nic na siłę. Jutro Nodi przeprowadzi się na Wierzbową, czeka go doszczepienie, odrobaczenie i obserwacja czy aby nic z niego nie wylezie po schronie. A potem? A nie wiem, postaramy się poszukać najlepszego domu pod słońcem, ale jakoś nie jestem przekonana. Nie wiem, miedzy nami jest chemia, od pierwszego spojrzenia na fb. No i tak się dzieje.
A tu Nodi w nowym, trzygodzinnym, domku

Miałam napisać coś lekkiego i zabawnego, ale niestety brak apetytu Rysi zupełnie mi podciął skrzydła. No i oczywiście to, że Nodi w zasadzie nie dostał szansy

Tzn dostał, bo wyszedł ze schronu, ale nie tak miało być