Jednak zimno, coraz zimniej, zwłaszcza wieczorami. Nie muszę już tachać do domu z Hiltona Pasia i Bratu, sami przychodzą, oczywiście głodni, bez przerwy głodni

. Dwa noszenia mniej, bo razem, to nie dam rady, to kilkanaście kilo futra

. Niestety jenoty są w okolicy, nie zostawiam Chłopców na noc w Hiltonie, dobrze, że Działek/łka też jest bezpieczny u Cypriana a nie grasuje gdzieś po okolicznych ogrodach koło mnie. A Mami za sprytna jest, jenoty to Mamuśki muszą się bać, nie odwrotnie. Ona cichcem w nocy też przychodzi, rano zastaję ją na ławie w kuchni. Jak udaję, że nie widzę robiąc sobie kawę, to ona nic, jak tylko popatrzę mam na dzień dobry khhhh...Głupia jest taka, że aż strach. Zero postępów

.
No i Chłopaki potem zalegają razem, milion już takich zdjęć było, ale wzruszają mnie nieodmiennie i nie mogę się powstrzymać od kolejnych. To dzisiaj popołudniem, ogród staje się coraz mniej atrakcyjny, chyba, ze plamy słońca na tarasie, to i owszem, ale cień to już nie.





A Czitusia po swojemu, tylko przykrywać trzeba Królową Tut, ona podszmatowiec, zawsze taka była

Cosi nie ma, bo wyszła. Ale zaraz wróci, Cosia chodzi spać punktualnie o 20.30, jak dziecko, bęc i nie ma kota

.
Wieści od Meteorolog1 są takie: Działek/łka się socjalizuje, wychodzić nie chce pomimo otwieranych drzwi, gdy jest Cyprian. Zamieszkał sobie na razie i już. Teraz już mieszkają z nim/nią dwie kotki, też wybrały włości. Zgoda panuje, oswajają się razem. W planach kolejna koleżanka dołączy. Cyprian mówi, że to piękny kot i że to Jego kot i że bardzo go lubi. I lubił od początku

. Jest bezpieczny, ładnie je i ma piękny ogon. I w nocy rozrabiają razem, wczoraj wszystkie miały pajęczyny na wąsach

.Pewnie razem wszystkie pewnego dnia wyjdą

.