Mamy siostrzenice, ktora robi za cat-sitterke jak uda sie nam gdzies wyrwac. W zeszlym roku pierwszy raz z Lapkiem i Kicia (Kropka nie licze, bo jemu tam wszystko jedno, byle czlowiek glaskal).
Az mnie skrecilo z zazdrosci gdy przyslala filmik jak karmi Lapka z reki smaczkami.
Dran po prawie juz 4 latach (!!! jak to szybko minelo!!! 2 listopada 2021 do nas zawital, a mi sie zdaje ze to z rok/dwa) nadal z reki mi smaczka nie wezmie. "Poloz i sie odsun o pol metra" - to szczyt jego kompromisu. A u niej po dwoch dniach (!!!!) z reki je.
Generalnie on facetow nie powaza - moze ktorys kiedys zrobil mu krzywde albo co.
Na widok zony natychmiast wywala brzuch do gory - glaaaaaszcz.
Dla mnie ma spojrzenie z gatunku "no, glaszcz, skoro musisz, co mi tam" i zadnego brzucha oczywiscie. No chyba, ze mam zgrzeblo w reku, wtedy ewentualnie, bo jest czesoholikiem.