
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agn pisze:Każdy, absolutnie każdy pies pilnujący swojego ogródka może być zagrożeniem dla kota wychodzącego. Czy to będzie york, jamnik, czy też AST, ON, czy inny duży pies.
Agn pisze:Nie każdy AST z ciętymi uszami jest przeznaczony do walk.
Agn pisze:Jestem przeciwna demonizowaniu genetyki...
Znam wiele tak agresywnych kundli, że żaden AST [czy pit] taki nie jest.
Znam też pita, który psychicznie nie różni się od AST-a, a którego 'zepsuł' kundlowaty onkowaty.
Agn pisze:Nie istnieje większe ryzyko związane z genami pitów, jak np. z genami jamników [które były hodowane pierwotnie do polowań i to nie tylko na króliki ale także na dziki][/qoute]
a pity są selekcjonowane genetycznie do walk z innymi zwierzetami. jednak spotkanie innego psa, kota czy królika jest większe niż spotkanie dzika
poza tym pokaż mi jamnika pilnującego posesji lub pozostawionego na zewnatrz bo da sobie radę. a pity w wielu przypadkach trzymane są na łańcuchu lub w kocju czyli na zewnątrzAgn pisze:Jest tylko jeden aspekt genetyczny, którego nie da się przeskoczyć - budowa anatomiczna. O ile można bowiem próbować wyjąć kota ze szczęki jamnika, o tyle ze szczęk pita zwykle nie ma już co wyjmować.
Agn pisze:Zastanawiałam się czy toczyć tę dyskusję tu czy na PW. Ale znając lęk jaki mogą budzić bullowate, pomyślałam, że chyba warto tu.
Agn pisze:Co do jednego masz Asiu na pewno rację - piszę przez pryzmat opiekunki AST-a, przez pryzmat kogoś, kto zakochał sie w tej rasie. [BTW - a przecież trudno mnie podejrzewać o to, bym zakochała się w skłonności do agresji, z jaka najczęściej te psy są kojarzone.]
Agn pisze:Pity mają jednak wiele wspólnego z AST-ami - to w końcu wspólna linia genetyczna; miano 'pit' otrzymywały te AST-y, które były 'ostrzejsze'
Agn pisze:Co do spotkania dzika... Chodziło mi o to, że nikt już nie pamięta, że jamniki to psy myśliwskie. Tym bardziej nie pamięta, że ich rolą w polowaniu na dziki było zaszczucie ofiary i wyczerpanie jej poprzez wygryzanie kawałków ciała. A jamniki dalej to potrafią...
Moja poprzednia AST-ka nikogo nigdy nie ugryzła. Jako licealistka miałam jamnika [standard, krótkowłosy - waga 15 kg!!], który rzucał się na moich adoratorów i który pogryzł dotkliwie mojego pierwszego męża
Agn pisze:I jeśli widzę na ulicy kota, to nie boję się reakcji mojej AST-ki, boję się, gdy na tej samej ulicy co kot idzie jamnik [należy dołożyć jeszcze wątpliwą skłonność do posłuszeństwa psów myśliwski...]
Agn pisze:Z założenia boję się/jestem ostrożna w stosunku każdego psa puszczonego luzem w ogródku, lub też na łańcuchu czy w kojcu.
Największą panikę budzi we mnie mopowaty kundel na osiedlu. Kiedy żyła Ziutka 'mopowata' z jakiegoś powodu serdecznie jej nienawidziła. Jej opiekunka wychodziła z nią zawsze luzem. Ziuta zareagowała dopiero za czwartym razem - odpowiedziała, ale na komendę usiadła przy nodze. 'Mopowata' zapluwała się w odległości metra. Gdyby to był mój jamnik z 'mopowatej' leciały by kłaki i skończyło by się u weta.
Dlatego jestem takim 'przeciwnikiem' demonizowania genetyki. Bo wbrew pozorom psy typu bull dość łatwo się układają [niestety również w kierunku agresji] i jeśli już to właśnie ta łatwość jest pewnym rysem genetycznym, a nie agresja, która jest jednym z wielu rodzajów zachowań, które potem są postrzegane i oceniane
Agn pisze:I jeszcze raz wrócę do anatomii. O ile mój jamnik wystartowałby do ON-ka, to z pewnością nie miałby szans na wygranie walki. Z AST-ami wiem, że ułożone nie wystartują pierwsze, natomiast zaatakowane - obronią się [opiekuna również]
Agn pisze:Podobnie wszystkie duże rasy, czy to obronne, czy stróżujące
Agn pisze:Jednak w przypadku bullowatych, to że się bronią jest im poczytywane za złe.
Agn pisze:Jako opiekunka bullowatego od ponad ośmiu lat [ teraz już drugiej suńki AST] nie mogę się nie odezwać.![]()
![]()
Ziutkę miała okazję poznać Fredziolina osobiście. Tila jest chowana w stadzie kotów. Nie jest wyjątkiem. Znam bullowate, które mają tak samo 'ciężki żywot'.![]()
Każdy, absolutnie każdy pies pilnujący swojego ogródka może być zagrożeniem dla kota wychodzącego. Czy to będzie york, jamnik, czy też AST, ON, czy inny duży pies.
Tila [a wcześniej Ziuta] to wyjątek pod innym względem - nie goni kotów zewnętrznych. Tego psa można nauczyć.
Co do obcinania uszu - jest to o tyle karalne, o ile jest się w stanie udowodnić, że nie było żadnych wskazań do tego zabiegu. AST-y mają o tyle gorzej, że dość łatwo zapadają na choroby skórne [np. nużycę], które b. często powodują niegojące się rany uszu dokonuje się wtedy cięcia sanacyjnego. I właśnie ta okoliczność jest nadużywana.
Nie każdy AST z ciętymi uszami jest przeznaczony do walk.
- może dlatego, że traktuje się je poważnie, a takie yorki czy jamniki kiedyś tam obsadzono w roli kanapowców, zapominajac o tym, ze to niegłupie, samodzielne i fakt - charakterne zwierzaki. Musiały takie byc, zeby przeżyć gdzieś tam pod ziemią, kiedy płoszyły zwierzynę, a nie było koło nich pana, który by im mówił, co mają zrobić.Są to naprawdę bardzo trudne i niepokorne psy i wydaje mi się, że dużego psa rasy uważanej za agresywną mimo wszystko łatwiej ułożyć.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid i 14 gości