Cosia,Czitka,Balbi.Pożegnanie wątku- cz.I

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 23, 2007 22:14

Może zdążą wyjechać do Niemiec, zanim pieski podrosną :roll:
Marcelibu
 

Post » Nie wrz 23, 2007 22:19

Jako opiekunka bullowatego od ponad ośmiu lat [ teraz już drugiej suńki AST] nie mogę się nie odezwać. :twisted: :roll:

Ziutkę miała okazję poznać Fredziolina osobiście. Tila jest chowana w stadzie kotów. Nie jest wyjątkiem. Znam bullowate, które mają tak samo `ciężki żywot`. :wink:

Każdy, absolutnie każdy pies pilnujący swojego ogródka może być zagrożeniem dla kota wychodzącego. Czy to będzie york, jamnik, czy też AST, ON, czy inny duży pies.

Tila [a wcześniej Ziuta] to wyjątek pod innym względem - nie goni kotów zewnętrznych. Tego psa można nauczyć.

Co do obcinania uszu - jest to o tyle karalne, o ile jest się w stanie udowodnić, że nie było żadnych wskazań do tego zabiegu. AST-y mają o tyle gorzej, że dość łatwo zapadają na choroby skórne [np. nużycę], które b. często powodują niegojące się rany uszu dokonuje się wtedy cięcia sanacyjnego. I właśnie ta okoliczność jest nadużywana.
Nie każdy AST z ciętymi uszami jest przeznaczony do walk.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie wrz 23, 2007 22:25

Agn pisze:Każdy, absolutnie każdy pies pilnujący swojego ogródka może być zagrożeniem dla kota wychodzącego. Czy to będzie york, jamnik, czy też AST, ON, czy inny duży pies.


zgadzam się z zupełności. ale biorac pod uwagę geny pita oraz jego wychowanie uwarunkowane często tymi genami(a o nich właśnie piszemy) istnieje wieksze ryzyko, że będą agresywne do innych zwierząt

Agn pisze:Nie każdy AST z ciętymi uszami jest przeznaczony do walk.


bo generalnie to pity sa przeznaczone do walk. ast jest "wystawowym" wcieleniem pita, gdzie nacisk położono na wygląd i łagodny (łatwiej układający/wychowujący) charakter

psychicznie ast to nie to samo co pit
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Nie wrz 23, 2007 22:32

Agn, bardzo Cię przepraszam, jeżeli uraziłam Ciebie i dodatkowo obraziłam Tilę :oops: Biję się w piersi, nie chciałam!
Wpadłam w popłoch, dodatkowo boję się sama psów, a jeszcze bardziej dodatkowo nie podzielam przekonań o tym, że każdy pies może być takim samym zagrożeniem dla kota, itd. Biegają tu po ulicy różne szczeniaki kundlowate i bardziej się Cośki boją, niż ona ich.
Po przeciwnej stronie mam dwa wilczury na posesji, na których się Cosia może wyspać, a wcale nie są chowane z kotami.
Chyba na tych pitbulach raczej nie..... :(
A może ja je będę wypożyczać do domu zanim podrosną?

Żarty na bok, dzięki za każdy post, muszę to wszystko przemyśleć!
I pozdrowienia dla Tili! :D
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19056
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

Post » Nie wrz 23, 2007 22:43

Jestem przeciwna demonizowaniu genetyki...
Znam wiele tak agresywnych kundli, że żaden AST [czy pit] taki nie jest.
Znam też pita, który psychicznie nie różni się od AST-a, a którego `zepsuł` kundlowaty onkowaty.
Nie istnieje większe ryzyko związane z genami pitów, jak np. z genami jamników [które były hodowane pierwotnie do polowań i to nie tylko na króliki ale także na dziki].
Czitka, z tym wypożyczaniem to nie jest aż taki głupi pomysł, pod warunkiem, że będzie sie to odbywało z sensem. Nie radzę iść `na żywioł` i to wcale nie dlatego, że to pity. Do swojego domu też bym nie wpuściła ot tak po prostu obcego psa, mimo że moje Stado nawykłe do psów.

Jest tylko jeden aspekt genetyczny, którego nie da się przeskoczyć - budowa anatomiczna. O ile można bowiem próbować wyjąć kota ze szczęki jamnika, o tyle ze szczęk pita zwykle nie ma już co wyjmować.

Czituś, nie obraź się, ale ja bym drżała o moje koty, gdyby wychodziły. Nawet jeśli te wilczury z naprzeciwka wydają się być spolegliwe.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie wrz 23, 2007 23:03

Agn pisze:Jestem przeciwna demonizowaniu genetyki...
Znam wiele tak agresywnych kundli, że żaden AST [czy pit] taki nie jest.
Znam też pita, który psychicznie nie różni się od AST-a, a którego 'zepsuł' kundlowaty onkowaty.


ok. ale w wielu przypadkach innych ras przypadek/chęć "zespsuło psa". a u pitów (piszę cały czas o tych z profesjonalanej hodowli z papierami) w dużej mierze są to geny - uwarunkowanie na walkę z innym zwierzeciem). takiego psa można wychowac na psa kanapowego ale zawsze bedzie duzo większe ryzyko ataku na inne zwierzę. porównaj sobie wystawy astów i pitów. asty stoją kolo siebie na ringu i jest ok. z pitami jest gorzej.
również znam asta wychowanego z kotami. i co z tego? ast jest z papierami, zrównoważony, spokojny. i znam też hodowle pitów gdzie kot może zostać potraktowany jako zagrycha na obiad. bo tak są wychowywane pity... niektóre oczywiście

Agn pisze:Nie istnieje większe ryzyko związane z genami pitów, jak np. z genami jamników [które były hodowane pierwotnie do polowań i to nie tylko na króliki ale także na dziki][/qoute]

a pity są selekcjonowane genetycznie do walk z innymi zwierzetami. jednak spotkanie innego psa, kota czy królika jest większe niż spotkanie dzika
poza tym pokaż mi jamnika pilnującego posesji lub pozostawionego na zewnatrz bo da sobie radę. a pity w wielu przypadkach trzymane są na łańcuchu lub w kocju czyli na zewnątrz

Agn pisze:Jest tylko jeden aspekt genetyczny, którego nie da się przeskoczyć - budowa anatomiczna. O ile można bowiem próbować wyjąć kota ze szczęki jamnika, o tyle ze szczęk pita zwykle nie ma już co wyjmować.

moim zdaniem piszesz przez pryzmat właścicielki asta który z pitem niewiele ma wspólnego.

czitka, ja naprawdę nie chcę straszyć ale wg. mnie są trzy możliwości:
1. sa to pity z papierami czyli genetycznie selekcjonowane do walk, sportu, wytrzymałości, agresji do innych zwierząt. plusem jest to, że właściciel takiego psa jest świadomy tego, co ma u siebie i odpowiednio zabezpieczy teren (pytanie czy kot tego nie sforsuje)
2. są to pseudopity kupione gdzieś na bazarze/giełdzie. niepewne genetycznie czyli moga być agresywne lub kanapowe przytulanki.minusem może być fakt, że wleke osób kupuje take psy i chowa je jako "osiedlowych morderców"
3. psiaki są z papierem lub bez a właściciel jest osobą odpowiedzialną i zabezpieczy teren, żeby psy nie uciekły oraz wychowa je na spokojne pieski

zresztą jak napisała Agn, JAnie odważyłabym się na wypuszczanie kota do innych psów. a teraz to już szczególnie
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Nie wrz 23, 2007 23:28

Zastanawiałam się czy toczyć tę dyskusję tu czy na PW. Ale znając lęk jaki mogą budzić bullowate, pomyślałam, że chyba warto tu.

Co do jednego masz Asiu na pewno rację - piszę przez pryzmat opiekunki AST-a, przez pryzmat kogoś, kto zakochał sie w tej rasie. [BTW - a przecież trudno mnie podejrzewać o to, bym zakochała się w skłonności do agresji, z jaka najczęściej te psy są kojarzone.]

Pity mają jednak wiele wspólnego z AST-ami - to w końcu wspólna linia genetyczna; miano `pit` otrzymywały te AST-y, które były `ostrzejsze`.

Co do spotkania dzika... Chodziło mi o to, że nikt już nie pamięta, że jamniki to psy myśliwskie. Tym bardziej nie pamięta, że ich rolą w polowaniu na dziki było zaszczucie ofiary i wyczerpanie jej poprzez wygryzanie kawałków ciała. A jamniki dalej to potrafią...
Moja poprzednia AST-ka nikogo nigdy nie ugryzła. Jako licealistka miałam jamnika [standard, krótkowłosy - waga 15 kg!!], który rzucał się na moich adoratorów i który pogryzł dotkliwie mojego pierwszego męża.

I jeśli widzę na ulicy kota, to nie boję się reakcji mojej AST-ki, boję się, gdy na tej samej ulicy co kot idzie jamnik [należy dołożyć jeszcze wątpliwą skłonność do posłuszeństwa psów myśliwski...]
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie wrz 23, 2007 23:51

Agn pisze:Zastanawiałam się czy toczyć tę dyskusję tu czy na PW. Ale znając lęk jaki mogą budzić bullowate, pomyślałam, że chyba warto tu.

zgadzam się. w jakis sposób jest to wyjaśnienie "czym to sie je" :wink:

Agn pisze:Co do jednego masz Asiu na pewno rację - piszę przez pryzmat opiekunki AST-a, przez pryzmat kogoś, kto zakochał sie w tej rasie. [BTW - a przecież trudno mnie podejrzewać o to, bym zakochała się w skłonności do agresji, z jaka najczęściej te psy są kojarzone.]

ja zauważyłam jedna rzecz. do walk sa pity, do wystaw asty (wersja łagodniejsza charakterologicznie). ale większość ludzi przez pryzmat gazet, tv czy innych rzeczy, z walkami kojarzy właśnie asty. bo są masywniejsze w budowie, bo łatwiej je "namierzyć" np. na wystawach, bo są rozmnażane bez pomyslunku przez pseudohodowców liczących na modę na morderców.....
a nikt nie widzi, że właśnie te asty są psami rodzinnymi, fajnie układająycmi się
Agn pisze:Pity mają jednak wiele wspólnego z AST-ami - to w końcu wspólna linia genetyczna; miano 'pit' otrzymywały te AST-y, które były 'ostrzejsze'


oczywiście. mają wspólnych przodków, przez pewnien czas nie różniły się niczym. ale obecnie tylko te, które się sprawdziły w walkach lub są pod tym względem hodowane można nazwac pitami. a asty stały sie psami domowymi z "groźnym" wyglądem. a jakby nie było 30 kg ast nie ma żadnych szans z 16 kg pitem.

Agn pisze:Co do spotkania dzika... Chodziło mi o to, że nikt już nie pamięta, że jamniki to psy myśliwskie. Tym bardziej nie pamięta, że ich rolą w polowaniu na dziki było zaszczucie ofiary i wyczerpanie jej poprzez wygryzanie kawałków ciała. A jamniki dalej to potrafią...
Moja poprzednia AST-ka nikogo nigdy nie ugryzła. Jako licealistka miałam jamnika [standard, krótkowłosy - waga 15 kg!!], który rzucał się na moich adoratorów i który pogryzł dotkliwie mojego pierwszego męża

również miałam jamnika. i bardzo boleje nad tym, że psiaki cierpią z powodu swoich rozmiarów. bo skoro jest mały to znaczy, że jest maskotką/pluszakiem, nie ma charakteru, chęci do działania. właśnie dlatego tak wiele jamników jest agresywnych. no bo skoro mam wyżła to mam psa myśliwskiego a jeśli mam jamnika to mam maskotkę... smunte to...
Agn pisze:I jeśli widzę na ulicy kota, to nie boję się reakcji mojej AST-ki, boję się, gdy na tej samej ulicy co kot idzie jamnik [należy dołożyć jeszcze wątpliwą skłonność do posłuszeństwa psów myśliwski...]


masz rację. ale ja widze pewną różnice. astów ani jamników nie trzyma się zazwyczaj luzem na posesji. i ja swojego ONa na spacerze puszczę luzem do kota. ale nie wiem co by zrobił gdyby został z obcym kotem sam na sam w ogródku. a takie psy: ONy, rotki lub pity są trzymane luzem, na łańcuchach lub w kojcach. i to jest duże zagrożenie dla kota czy innego psa. bo kiedy na końcu smyczy jest właściciel to reaguje a kiedy pies zostaje sam to róznie może być
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pon wrz 24, 2007 0:09

Z założenia boję się/jestem ostrożna w stosunku każdego psa puszczonego luzem w ogródku, lub też na łańcuchu czy w kojcu.
Największą panikę budzi we mnie mopowaty kundel na osiedlu. Kiedy żyła Ziutka `mopowata` z jakiegoś powodu serdecznie jej nienawidziła. Jej opiekunka wychodziła z nią zawsze luzem. Ziuta zareagowała dopiero za czwartym razem - odpowiedziała, ale na komendę usiadła przy nodze. `Mopowata` zapluwała się w odległości metra. Gdyby to był mój jamnik z `mopowatej` leciały by kłaki i skończyło by się u weta.

Dlatego jestem takim `przeciwnikiem` demonizowania genetyki. Bo wbrew pozorom psy typu bull dość łatwo się układają [niestety również w kierunku agresji] i jeśli już to właśnie ta łatwość jest pewnym rysem genetycznym, a nie agresja, która jest jednym z wielu rodzajów zachowań, które potem są postrzegane i oceniane.

I jeszcze raz wrócę do anatomii. O ile mój jamnik wystartowałby do ON-ka, to z pewnością nie miałby szans na wygranie walki. Z AST-ami wiem, że ułożone nie wystartują pierwsze, natomiast zaatakowane - obronią się [opiekuna również]. Podobnie wszystkie duże rasy, czy to obronne, czy stróżujące. Jednak w przypadku bullowatych, to że się bronią jest im poczytywane za złe.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon wrz 24, 2007 0:31

Agn pisze:Z założenia boję się/jestem ostrożna w stosunku każdego psa puszczonego luzem w ogródku, lub też na łańcuchu czy w kojcu.
Największą panikę budzi we mnie mopowaty kundel na osiedlu. Kiedy żyła Ziutka 'mopowata' z jakiegoś powodu serdecznie jej nienawidziła. Jej opiekunka wychodziła z nią zawsze luzem. Ziuta zareagowała dopiero za czwartym razem - odpowiedziała, ale na komendę usiadła przy nodze. 'Mopowata' zapluwała się w odległości metra. Gdyby to był mój jamnik z 'mopowatej' leciały by kłaki i skończyło by się u weta.

Dlatego jestem takim 'przeciwnikiem' demonizowania genetyki. Bo wbrew pozorom psy typu bull dość łatwo się układają [niestety również w kierunku agresji] i jeśli już to właśnie ta łatwość jest pewnym rysem genetycznym, a nie agresja, która jest jednym z wielu rodzajów zachowań, które potem są postrzegane i oceniane


ale jednak pity są pod pewnym względem genetycznym selekcjonowane. kochają ludzi, dzieci ale jeśli ileśtam pokoleń wstecz psy walczyły, i jeśli się spraedzały to były rozmnażane to musi to mieć wpływ na psychikę

Agn pisze:I jeszcze raz wrócę do anatomii. O ile mój jamnik wystartowałby do ON-ka, to z pewnością nie miałby szans na wygranie walki. Z AST-ami wiem, że ułożone nie wystartują pierwsze, natomiast zaatakowane - obronią się [opiekuna również]

pod warunkiem, że atakuje zwierzę. znam kilka astów, które maja tak wykorzeniona gresję do człowieka, że w przypadku ataku na opiekuna, chciały się bawić. i ciężko było je nauczyc obrony na szkoleniu. a co do jamników to obecnie widze zachowanie pt "puść mnie z tej smyczy to jak go dorwę..." a w domyśle "tylko mnie nie puszczaj...". w wielu przypadkach jest to agresja pozorowana spowodowana lękiem lub brakiem socjalizacji (branie na ręce "bo on taki malutki/izolowanie bo inne są silniejsze). kilka takich jamników/yorków/kundelków rzucało się na smczy do mojego ONa. a kiedy były luzem jakoś przechodziły grzecznie bokiem. są oczywiście wyjątki.
Agn pisze:Podobnie wszystkie duże rasy, czy to obronne, czy stróżujące

a to trochę nie tak. typowy pies strózujący np. kaukaz broni terenu i człowiek nie jest mu do tej obrony potrzebny czyt. broni terenu a atak na innego psa na spacerze może być spowodowany brakiem socjalizacji (czeste u psów stróżujących) niż predyspozycjami. tak też jest w przeciwna stronę. ileż to teraz ONów jest psami stróżującymi? a przecież jest to pies stworzony do współpracy z człowiekiem a nie samodzielnego pilnowania czegokolwiek.
Agn pisze:Jednak w przypadku bullowatych, to że się bronią jest im poczytywane za złe.

bo teraz taka moda jest....
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pon wrz 24, 2007 0:39

za ścianą, u siąsiadów mam piękny przykład co można zrobić z jamnikiem. psiak ma 4 lata. od początku puszczany do innych psów na osiedlu, socjalizowany. Jeśli chciał byegac z "dużymi" to prosze uprzejmie. zdeptały go w zabawie? trudno... niech się nauczy, że ma robić uniki jeśli chce się bawić. i psiak teraz pedałuje po osiedlu, leci do psów i wita się grzecznie - jeśli pies jest agresywny/duuuży/na smyczy i niewiadomo co będzie/ jamnik grzecznie wycofuje się. mój ON kocha go niesamowicie - potrafi się przed nim położyć 8O a Benek bawi się z nim ale cały czas wie, że Axel jest większy/silniejszy więc nie ma co podskakiwać.
czyli można wychowac nawet jamnika 8) tylko trzeba chcieć i mieć pojęcie, że to też jest pies. może i malutki ale o wielkim sercu i jeszcze większym charakterze
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pon wrz 24, 2007 7:56

Zdarza mi się dosyć często spotykać jamniki u weterynarza. Rzeczywiście bywają bardzo ostre i agresywne. Niedawno w poczekalni była pani z psiakiem. Kobieta nie jest w stanie temu psu nawet zaglądnąć do ucha (u wetek też się nie udało - jatka była w gabinecie), w domu to pies jest panem i władcą. Zapewne w dużej mierze to wina właściciela. Moi rodzice mają od 8 lat foksteriera (z pseudohodowli, więc powiedzmy, że jest foksterierowaty). Na zewnątrz gnojek (bo niewielkie to) bywa naprawdę agresywny, rzuca się pierwszy na większych od siebie dlatego nigdy nie jest puszczany (chyba, że na łące z dala od miasta). Do tego bardzo się nakręca i w takiej furii chyba nie czuje bólu. Nienawidzi kotów i generalnie żaden zwierzak nie może przebywać w jego domu. W domu nie można się przytulić, nie można nikogo uderzyć (nawet w żartach), nie można podnieść dziecka na ręce. Jest potwornie zazdrosny. Wszelkie próby wychowania nic nie dały. Jego brat z kolejnego miotu tej "wspaniałej chodowli" jest jeszcze gorszy (ma go koleżanka mojej siostry). Nie wiem jaki wpływ na to ma właśnie "nieczystość" genów i brak selekcji, bo generalnie takie cechy u tych ras były preferowane ale w warunkach polowania, a nie w domowym życiu. Są to naprawdę bardzo trudne i niepokorne psy i wydaje mi się, że dużego psa rasy uważanej za agresywną mimo wszystko łatwiej ułożyć.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 24, 2007 9:35

Agn pisze:Jako opiekunka bullowatego od ponad ośmiu lat [ teraz już drugiej suńki AST] nie mogę się nie odezwać. :twisted: :roll:

Ziutkę miała okazję poznać Fredziolina osobiście. Tila jest chowana w stadzie kotów. Nie jest wyjątkiem. Znam bullowate, które mają tak samo 'ciężki żywot'. :wink:

Każdy, absolutnie każdy pies pilnujący swojego ogródka może być zagrożeniem dla kota wychodzącego. Czy to będzie york, jamnik, czy też AST, ON, czy inny duży pies.

Tila [a wcześniej Ziuta] to wyjątek pod innym względem - nie goni kotów zewnętrznych. Tego psa można nauczyć.

Co do obcinania uszu - jest to o tyle karalne, o ile jest się w stanie udowodnić, że nie było żadnych wskazań do tego zabiegu. AST-y mają o tyle gorzej, że dość łatwo zapadają na choroby skórne [np. nużycę], które b. często powodują niegojące się rany uszu dokonuje się wtedy cięcia sanacyjnego. I właśnie ta okoliczność jest nadużywana.
Nie każdy AST z ciętymi uszami jest przeznaczony do walk.


Ziuta to była najłagodniejsza duza modreczka jaką kiedykolwiek poznałam :1luvu:
Zgodzę sie z Agn, mój Jerzyk również, że ułożenie psa zalezy od opiekuna.
Ja mam wrodzoną bojaźn do duzych piesów :( Niemniej w Ziucie sie zakochałam :P

Ola, a moze porozmawiaj szczerze z sąsiadami jak zamierzaja wychować psy, czy biorą pod uwagę przyjaźń z dochodzącymi kotami, bo przeciez ich ogród odwiedzają.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11994
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon wrz 24, 2007 16:24

Są to naprawdę bardzo trudne i niepokorne psy i wydaje mi się, że dużego psa rasy uważanej za agresywną mimo wszystko łatwiej ułożyć.
- może dlatego, że traktuje się je poważnie, a takie yorki czy jamniki kiedyś tam obsadzono w roli kanapowców, zapominajac o tym, ze to niegłupie, samodzielne i fakt - charakterne zwierzaki. Musiały takie byc, zeby przeżyć gdzieś tam pod ziemią, kiedy płoszyły zwierzynę, a nie było koło nich pana, który by im mówił, co mają zrobić.

Mieszkał ze mną kiedyś taki parówek - trafił do nas jako dwulatek, pozwolił się ułożyć - zero fanaberii (chociaż w łóżku sypiał :twisted: ), serce mnie boli, kiedy widzę psinki przerobione na maskotki :? Na genetyce się nie znam, pewnie zdarzaja się jednostki niereformowalne z takich czy innych względów - jak wśród ludzi zresztą - ale na pewno sporo zależy od odpowiedzialnosci i swiadomości opiekunów.

A jamniki super są ;)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon wrz 24, 2007 21:15

Dziękuję wszystkim za zabranie głosu na wątku, dopiero wpadłam do domu, czytam.
Jestem w sumie przerażona, nie mam rozpoznania jakie plany mają Cyganie w związku z pitami, będę z nimi rozmawiać. Dzisiaj jeden pętał się po ulicy w tym kołnierzu, chyba od wczoraj urósł, albo to moja wyobraźnia.
Oni mają całe zgraje małych dzieci, nie boją się? :roll:
NIe wierzę, aby gdziekolwiek je wozili na szkolenia, nie wierzę, aby były rasowe, nie wierzę, że będą w jakikolwiek sposób specjalnie układane. Idą na żywioł.
NIe sądzę również, że będą sobie luźno biegały po ulicy, nikt z sąsiadów się na to nie zgodzi, a ja pierwsza poinformuję odpowiednie służby.
Boję się i już. Nie tylko o koty, boje się o siebie.
Nie przekonują mnie posty Agn, aczkolwiek wierzę, że ma cudowną, łagodną sunię. Ja osobiście na widok psa dużego, który jest silny, krępy, ciężki i ma duże zęby, dostaję histerii, bo taki pies, w przeciwieństwie do jamnika czy innego kundelka, może mnie po prostu zagryźć.
Teraz jeżeli chodzi o koty.
Moje koty nie są wolnowychodzące, cała akcja ogrodzeniowa pozwoliła spacyfikować Czitkę i Balbusię, niestety Cosia pokonuje każde ogrodzenie, nad czym ubolewamy. I Cośka będzie realnie zagrożona.
Teraz zobaczcie teren, na który pędzi, nawet nie wiem iedy, to sekunda i Cosia jest tu:
Obrazek
To nie jest bezpośrednia posesja wokół pałacu Cyganów, a osobny ich teren przylegający, ale odgrodzony od rezydencji. Nie mniej te pity prawdopodobnie tam przeskoczą, bo podobno przeskakuja mur 3-metrowy.
Jeżeli tak, to również przeskoczą moje ogrodzenie 2 i pół metra, jesteśmy naprzeciwko prawie i mi zamordują Czitkę i Balbusię.
Wierzcie mi, że zaraz zwariuję.
Jedyna nadzieja w tym, że one wyjadą do Niemiec zanim stanie się jakieś nieszczęście.
A teraz piszę zupełnie poważnie, wyżej też.
Jeżeli będzie realne zagrożenie dla Cosi, będę chciała znaleźć dla niej dom. Najlepszy na świecie, forumowy. Pęknie nam serce, Tuta i Balbi się zapłaczą. Ale tak będzie lepiej. Cośka jest cudowna, pomyślcie, może ktoś.....
Mam doła :(
Obrazek

czitka

Avatar użytkownika
 
Posty: 19056
Od: Sob lut 12, 2005 10:03
Lokalizacja: wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Sigrid i 14 gości