casica pisze:Poza tym chciałam byc chłopcem - bo dziewczynce nie wypadało wielu rzeczy, akurat tych, które mnie najbardziej kręciły więc nienawidziłam bycia dziewczynka, znaczy się panienką![]()
o, to tak jak ja, znaczy, nie do końca, chodzi mi o rozdźwięk między byciem tym, kim się jest, a kim się chce być.Ja, otóż, w wieku lat czterech chciałam być...
najpierw pociągiem (Mamunia prowadziła laboratorium w Kolejowej Służbie Zdrowia - napatrzyłam się na przepiękne lokomotywy i zapłonęłam miłością


a nieco później - pieskiem. I sprawdzałam pilnie co rano, czy mi urósł ogonek :/....
właściwie jedyne, czego mi Rodzice zabraniali, to chodzenia na ryby w mieście, nad Brdę. To w sumie dziwna zachowawczość, w kontekście tego, że np na działce w Borach Tucholskich spędzałam całe dnie z wędką nad Kamionką, która jest znana z podmytych brzegów, pełnych podwodnych jam ;>
a, w kwestii prezentów z wojaży - nieodmiennie z każdej wyprawy do Biskupina przywoziła Mamie małe, gliniane wazoniki ;> - miała ich całą kolekcję

Ale poważniej nieco, to powiem Wam, że gdy się ostatnio przeprowadzałam i porządkowałam resztę rzeczy po Mamie, z ogromnym wzruszeniem znalazłam wiele z takich drobiazgów, często banalnych/kiczowatych, które jako dzieciak sprezentowałam Mamie...
a już dokumentnie rozwaliło mnie znalezienie w Jej rzeczach, przywiezionych z hospicjum, pierścionka, który dostała ode mnie na jedną z ostatnich Gwiazdek, i koślawej broszki-serduszka z modeliny, którą zrobiłam dla Niej mając chyba z 6 lat
