Piękne...
To mi przypomina mojego pierwszego kotka. Też przyniosłam ją do domu jako dziecko (i ja byłam dzieckiem, i ona

). Byłam chyba w 2 klasie podstawówki, byliśmy z klasą na sankach. Malutki kociak biegał za nami pod górkę i z górki, i miauczał.
Byłam na tyle przytomnym dzieckiem, że wzięłam malucha pod pachę i chodziłam po okolicznych domkach pytając, czy ktoś się do kotka przyznaje.
Nikt się nie przyznał, więc wzięłam malucha w kieszeń, na lekcje, a potem do domu.
Ruda była najukochańszą koteczką mojej mamy.
