POŻEGNANIECharlisiu, persiku z lasu. Biedaku znaleziony w tragicznym stanie w podopolskim lesie.
Dziękuję ci za te 14 miesięcy kiedy byłeś tu z nami.
Pamiętam Twój przyjazd z Gabrysią. Co to była za uroczystość, jaki komitet powitalny.
A ty nie przejmowałeś się, nie wystraszyłeś się nawet wielkiego Bambosza.
Kilka dni później zachorowałeś. Ciężko. Ale udało się ciebie uratować. Chciałeś żyć. Dreptałeś po mieszkaniu swoim charakterystycznym, drobnym kroczkiem. Kochałeś jeść, kochałeś swoje miejsca koło pieca, i kochałeś swoją przyjaciółkę Gabrysię. Ileż razy wylizywaliście sobie futerka.
Byłeś chory cały czas, na ciężką, bardzo rzadko u kotów spotykaną chorobę - zesztywniające zapalenie kręgosłupa. Ale sobie radziłeś. Byłeś taki dzielny. Podbijałeś serca spojrzeniem pięknych, bursztynowych oczu.
We wrześniu doszła choroba krwi, ataki padaczkopodobne. Ale i z tego udało ci się wyjść. Tylko już na tylnych łapkach przestałeś chodzić. Ale nadal sobie radziłeś. Aż do ostatnich dni stycznia. Pogorszenie przyszło nagle. Okazało się - wysiadły nerki. A tak nie dawno było z nimi jeszcze dobrze. Do tego zaczęły robić się odleżyny.
W twoich oczkach znikła chęć walki i życia. Byłeś taki zmęczony i taki bezsilny.
Wiem, że już bardzo chciałeś odpocząć. Dlatego podjęliśmy z doktorem decyzję, że już nie będziemy cię męczyć, tylko po to, żeby przedłużyć jeszcze dzień, dwa czy parę dni. Bardzo, bardzo smutną decyzję
Wierzę, że czekasz na mnie tam, po tamtej stronie, w miejscu, które my nazywamy krainą za Tęczowym Mostem.
Wierzę, że wybiegniesz mi kiedyś na spotkanie razem z Babunią, z Amelią, z Myszką, z Agatką, z Maniusią, a z wami będzie biegł wielki Bambosz, a za nim maleńka Muffinka.
A więc - nie "żegnaj", a tylko - "do zobaczenia".Charlisiu:

Wiele ludzi przyczyniło się do tego, że Charliś mógł ze mną zamieszkać i mógł żyć szczęśliwie.
Dziękuję:
CoToMa i
Boo77 z Opola, gdyby nie one, Charliś nigdy by do mnie nie trafił, a gdyby nie CoToMa, to w ogóle by nie żył.
aamms, która cały czas sponsorowała Charlisia wirtualnie
Anji, która dawała mi ogromne wsparcie i dzieliła się wiedzą nt. ataków padaczkopodobnych.
Mracie za towarzyszenie nam w tym momencie najtrudniejszym z trudnych.
Całemu
fanklubowi Charlisia
Wszystkim którzy tu zaglądali i nam towarzyszyli.
No i jeszcze koniecznie, chociaż tu nie zaglądają, naszemu doktorowi - dr Tadeuszowi oraz dr Sabinie. To dzięki nim i ich uporowi Charliś mógł żyć we względnym komforcie mimo ciężkich chorób.
Jeszcze raz wszystkim
DZIĘKUJĘNa tym zamknę ten rozdział wątku, mamy już stronę 102.