Później odniosę się do tego co miłe i ciekawe, teraz niestety mam inny problem
Na naszą piękną i zieloną sąsiednią działkę wjechała koparka i demoluje. Zaraz idziemy robić zdjęcia bo wydaje mi się, że celowo zasypali gniazdo bażantów

Pewnie też wyploszyli sarnę.
Powiadomiłam RDOŚ, instytucję wykastrowaną i impotentną. Powiadomiłam policję, ci odesłali mnie do Straży Miejskiej. Obiecali, że gdyby Straż nie podjęła interwencji, mam skontaktować się ponownie. Powiadomiłam więc Straż, czekam na interwencję.
Będę składać pismo do RDOŚ, do wydziału zajmującego się szkodami wyrządzanymi przyrodzie. Trzeba je wysłać pocztą albo osobiście co czas interwencji (ewentualnej) przeciąga do czasu gdy szkody będą nieodwracalne.
Smutny wniosek jest taki, że ochrona przyrody w Polsce leży i kwiczy, człowiek jest bezradny w starciu z deweloperem czy urzędasami miejskimi. Ekologia to pic, ekologia w szerszym wymiarze. Bo najwyraźniej ogranicza się do segregowania śmieci, przeszkadzania kierowcom i ewentualnie do wymiany kopciuchów (co akurat ok). Natomiast nie ma żadnej ochrony dla zwierząt, ptaków, zieleni. Się przegoni zwierzęta, wytnie się zieleń i zrobi nowe nasadzenia, tak to wygląda.
Trzymajcie kciuki za ciężarną sarenkę, ja idę walczyć dalej