Myszko, nie panikuj. Nawet jeśli to KK - to trudno, świetnie, dobrze że nie coś gorszego. Nie robiłam badań statystycznych, ale sporo kociąt z naszego forum po KK jest (moja Norcia też) - to się przecież leczy. Jasne, że zostają ślady i czasem powikłania, ale od tego się nie umiera.
Miś Major ma dwa słowa, nawet nie czytam co on pisze!: Mru, mru, to ja, Wasz kochany Miś! Strasznie chciałbym mieć małego braciszka albo siostrzyczkę! Bo Mika to księżniczka, na jedynaczkę się nadaje, czasem ją pogonię, ale to żadna frajda, bo tylko ucieka i nic, Mi-Norka czasem się ze mną bawi, ale trochę się jej boję, bo ma mocny prawy prosty, a Mr. Blue.... on chyba nie jest kotem, tylko Dużym, chociaż wygląda jak kot. Może kto wie, jak to można załatwić...