Dziękujemy milu
Przepraszam za wczorajsze i dzisiejsze milczenie, chwilowo nie wyrabiam na zakrętach, ze wszystkim, co
muszę i
powinnam, o tym, co
mogłabym i
chciałabym nawet nie wspominając

...
Wczoraj prosto po robocie do Babci, zawieźć żarcie dla jej kocicy. Potem na pocztę - nowe krople Bacha dla Liliana

, cała paka książek z KB

i płyty z Allegro. Zostawić rzeczy w domu, sprzątnąć kuwety po całym dniu, dosypać karmy, zapakować Tulca i Totkę do transporterów... Byłyśmy w lecznicy dosłownie na 10 minut przed zamknięciem
Tulia została zaszczepiona i obsypana komplementami, jaka to ona jest piękna i miła. Zaprzeczyć nie sposób
Totunia niestety nie była taka grzeczna jak Tulec - boi się bidota strasznie

Z uszami i resztą stanu zapalnego znacznie lepiej, kolejny zastrzyk jutro. Pęcherz 'umiarkowanie wypełniony', czyli jednak w ciągu dnia raczej musiała korzystać ze wspólnych kuwet (bo pije bardzo dużo).
Jutro pobierzemy też panience krew, żeby przekonać się
co w kocie piszczy. Poza tym przed wizytą u Niziołka trzeba będzie jeszcze zrobić burani RTG klatki piersiowej i szyi - w kierunku tej ewentualnej astmy/nieastmy. Jak dotąd, nie zaobserwowałam u niej żadnych duszności, kaszlu itp. - więc oby podejrzenie choroby okazało się mylne
Aha. Właśnie zaaplikowałam jej kupiony wczoraj podczas wizyty Profender. Z jakimikolwiek prochami w kilku dawkach zdecydowanie nie byłoby tak łatwo i przyjemnie

, dlatego poszłam na łatwiznę
Po powrocie do domu zdołałam tylko rozpakować dziewczyny z transporterów, sprzątnąć kuwety, dosypać jedzenia do misek, zmyć z paszczy rozmazaną całodniową tapetę - i padłam. Niewykąpana, na kanapie w dużym pokoju, napastowana przez całe stado spragnionych uwagi i czułości
dzieci. I spałam tak
(z krótką poranną przerwą na zakroplenie uszu Totki) do dzisiaj do godziny 18.10. Zakładając, że wczoraj kiedy padłam była jakaś 22.30-23.00 - o rany, nie było mnie na jawie przez 19 godzin

Takie są efekty spania w tygodniu po 3 godziny na dobę
A Totunia trochę się wyluzowuje

Wychodzi z budki na krótkie spacery, wącha kąty, częstuje się karmą z Drańskich misek... Oczyska nadal ma smutne, ale spogląda nimi na mnie z taką miłością, że aż serce się kraje
Jak zapewne wiecie, oba moje osobiste burasy kwalifikują się tylko do odstrzału. Postanowiłam zatem właśnie, że wreszcie wcielę moje obietnice w życie

, a na miejsce Olewacza i Złośliwej Prostytutki zostawię sobie Totkę.
Nowy wątek będzie, ale nie wiem kiedy
