Przekonania do behawiorysty nie mam, to prawda. Gdybym tylko miała pieniążki pewnie i bym spróbowała, bo tonący brzytwy się chwyta. Nie wiem jednak jakby to miało wyglądać w praktyce, bo nas więcej w domu nie ma niż jesteśmy niestety :/
Dziś rano kupa pod łóżkiem. Została na cały dzień, bo Bunia wparowała do sypialni jak już wychodziłam odprowadzić dziecko do żłobka

a potem sama gnam prosto do pracy i po prostu nie miałam jak się z tym uporać fizycznie.
Psychotropy jest jakiś pomysł. Tylko wiąże się to z konsultacją u weta, załatwianiem recept, kupowaniem leków, podawaniem. Kiedyś to by nie był dla mnie kłopot, bo pamiętacie ile poświęciliśmy dla Patki (jak ja za nią tęsknię

) Teraz wszystko wygląda inaczej.
Poza tym straciłam serce do Buni, wiem, że to brzmi strasznie. Ale nie wiem, czy ktoś byłby w stanie znieść aż tyle ile my znosimy na co dzień.
Był okres, że Bunia była agresywna w stosunku do Julka, biła go, drapała, potrafiła ugryźć w twarz, zeskoczyć na niemowlę leżące w łóżeczku. My jednak próbowaliśmy sobie radzić. Potem były problemy z Leonem. Teraz jakby przycichły ale kupy poza kuwetą ok 2 razy dziennie to już norma, z którą ja nigdy się nie pogodzę
