Basiu, na spotkanie pewnie miałabym wielką ochotę ale ja tam jadę jutro w celach "zdrowotnościowych".
Wpadam do Stocera a potem z niego wypadam i biegusiem wracam do Lublina i do Pączka.
Niewykluczone, że zakwitnę w Stocerze na dłużej ale jeśli będę miała wybór - wolałabym wiosną.
Tam (na zewnątrz) jest cudnie.
Wtedy byłoby fajnie spotkać się w
tak pięknych okolicznościach przyrody
A jutro mam nadzieję, że uda mi się wrócić tak jak zaplanowałam bo - niestety - Pączek dalej nie chce sam jeść.
Wczoraj wieczorem mieliśmy nawet krótkie spięcie przed snem bo sierściuch rozpaskudził się już dokumentnie.
Nie dość, że obaj z Grzywką zajmują dokładnie MOJE miejsce w naszym wspólnym barłogu to jeszcze anektują całą kołdrę uwalając się na niej centralnie.
Na próbę przesunięcia Pączek zaczął marmolić pod nosem coś, czego nie zrozumiałam ale zabrzmiało dość opryskliwie.
Użyłam więc ostatecznego argumentu czyli stanowczo wypowiedzianego zwrotu "MYK, MYK

"
Bardzo był obrażony ale wyniósł się na fotel.
Nad ranem w barłogu był już oczywiście komplet
