

Moderator: Estraven

Katia K. pisze:8O Jurassic Park Wam zrobili. Przejrzałam grafikę w Google, ten T-Rex naprawdę straszny![]()
U nas na pewno takich cudów nie będzie. Pewnie skupią się na placu zabaw, co w praktyce równa się podniesienie poziomu wrzaskuMoże postawią jakieś szachy, tablice informacyjne. Tylko po co, tego typu atrakcje nie są nigdy wandaloodporne
Na pewno napiszę o tym w wątku.
Świętowaliśmy wczoraj rok z Nemezjuszem. My mieliśmy Piccolo wiśnia, a Nemezjusz to, co na co dzień - rozpieszczanie![]()
Pierwsze zdjęcie zrobione w tamtym dniu, 7 maja 2023, drugie - przedwczoraj:
![]()

Katia K. pisze:Jaki tort![]()
Nie wiem jednak, czy Nemezjusz by się skusił... W czerwcu, miesiąc po tym, jak Nemek z nami zamieszkał, mieliśmy bardzo stresujące kilka dni - bezdomna rodzinka. Prosiliśmy o pomoc to tu, to tam, ostatecznie w trudnej akcji zostaliśmy zostawieni sami sobie. Klatki szukałam wszędzie, w mieście, w fundacjach. W końcu pożyczyliśmy od prywatnej osoby z miejscowości pod Lublinem, kawałek drogi. To był ciężki dzień, który trwał od 6 do 21 mniej więcej, ale akcja się udała, choć mogło być różnie. Ale dążę do tego, że jako przynętę kupił Krzysiek wędzoną makrelę (choć podejrzewam, że ta kotka weszłaby na cokolwiek...). Obierając ją z ości, zaproponowałam kilka kawałków Nemezjuszowi. Jego spojrzenie mówiło jedno: Z czym do ludzi?Nie żeby był jakoś specjalnie wybredny, ale widocznie ryby mu nie pasują i już.
Katia K. pisze:Jaki tort![]()
Nie wiem jednak, czy Nemezjusz by się skusił... W czerwcu, miesiąc po tym, jak Nemek z nami zamieszkał, mieliśmy bardzo stresujące kilka dni - bezdomna rodzinka. Prosiliśmy o pomoc to tu, to tam, ostatecznie w trudnej akcji zostaliśmy zostawieni sami sobie. Klatki szukałam wszędzie, w mieście, w fundacjach. W końcu pożyczyliśmy od prywatnej osoby z miejscowości pod Lublinem, kawałek drogi. To był ciężki dzień, który trwał od 6 do 21 mniej więcej, ale akcja się udała, choć mogło być różnie. Ale dążę do tego, że jako przynętę kupił Krzysiek wędzoną makrelę (choć podejrzewam, że ta kotka weszłaby na cokolwiek...). Obierając ją z ości, zaproponowałam kilka kawałków Nemezjuszowi. Jego spojrzenie mówiło jedno: Z czym do ludzi?Nie żeby był jakoś specjalnie wybredny, ale widocznie ryby mu nie pasują i już.

katarzyna1207 pisze:Katia K. pisze:[...]
Kasia - informacja na przyszłość, jakby co - mam i klatkę łapkę, i duży kennel
mir.ka pisze:Katia K. pisze:[...]
A moja cała czwórka przepada za rybami. No cóż , koty maja różne upodobania i to co jednemu smakuje, drugi nie ruszy.
Katia K. pisze:Mam dla Was kolejną historię ze Schroniska.
Kibord znalazł się tam w tym czasie, co nasz Kokoszek, zaledwie 10 dni później. Widać po nim, że w bezdomności nie dał sobie w kaszę dmuchaćTo był trudny czas, szczyt pandemii, w Schronie nie było wolontariuszy... Pasek pokazał "plus" przy FeLV i tak Kibord trafił do najbardziej unikanego boksu, z którego owszem, czasem ktoś trafia do wymarzonego domu... czasem, rzadko, prawie nigdy
Jakoś na początku zeszłego roku porobili tym biedakom PCR-y i co się okazało? Kibord nie ma białaczki
A co się okazało teraz, w maju? Znalazł po prawie 4 latach (minęłyby w czerwcu) dom
To był mój faworyt rok temu, jednak ostatecznie wzięliśmy Nemezjusza. Naprawdę, bardzo się cieszę
To Kibord:
Kojarzy mi się z jedną polską aktorką![]()
Tu w naszym "obiektywie" już w "normalnym" boksie:
A to Cappuccino, on niestety jest nosicielem, za trzy tygodnie minie mu rok w Schronisku, gdyby nie ten "plus", dawno by został adoptowany, taka prawda
(oba ładne zdjęcia z fejsbukowej strony Koci Herosi z Lubelskiego Schroniska)

Podeszłam później do tej pani i chciałam jej wytłumaczyć, niby słuchała, ale wyszła bez kota i pewnie nie wróciła.
Oby Cappuccino znalazł swòj dom!

Katia K. pisze:Jaki tort![]()
Nie wiem jednak, czy Nemezjusz by się skusił... W czerwcu, miesiąc po tym, jak Nemek z nami zamieszkał, mieliśmy bardzo stresujące kilka dni - bezdomna rodzinka. Prosiliśmy o pomoc to tu, to tam, ostatecznie w trudnej akcji zostaliśmy zostawieni sami sobie. Klatki szukałam wszędzie, w mieście, w fundacjach. W końcu pożyczyliśmy od prywatnej osoby z miejscowości pod Lublinem, kawałek drogi. To był ciężki dzień, który trwał od 6 do 21 mniej więcej, ale akcja się udała, choć mogło być różnie. Ale dążę do tego, że jako przynętę kupił Krzysiek wędzoną makrelę (choć podejrzewam, że ta kotka weszłaby na cokolwiek...). Obierając ją z ości, zaproponowałam kilka kawałków Nemezjuszowi. Jego spojrzenie mówiło jedno: Z czym do ludzi?Nie żeby był jakoś specjalnie wybredny, ale widocznie ryby mu nie pasują i już.
Katia K. pisze:Mam dla Was kolejną historię ze Schroniska.
Kibord znalazł się tam w tym czasie, co nasz Kokoszek, zaledwie 10 dni później. Widać po nim, że w bezdomności nie dał sobie w kaszę dmuchaćTo był trudny czas, szczyt pandemii, w Schronie nie było wolontariuszy... Pasek pokazał "plus" przy FeLV i tak Kibord trafił do najbardziej unikanego boksu, z którego owszem, czasem ktoś trafia do wymarzonego domu... czasem, rzadko, prawie nigdy
Jakoś na początku zeszłego roku porobili tym biedakom PCR-y i co się okazało? Kibord nie ma białaczki
A co się okazało teraz, w maju? Znalazł po prawie 4 latach (minęłyby w czerwcu) dom
To był mój faworyt rok temu, jednak ostatecznie wzięliśmy Nemezjusza. Naprawdę, bardzo się cieszę
To Kibord:
Kojarzy mi się z jedną polską aktorką![]()
Tu w naszym "obiektywie" już w "normalnym" boksie:
A to Cappuccino, on niestety jest nosicielem, za trzy tygodnie minie mu rok w Schronisku, gdyby nie ten "plus", dawno by został adoptowany, taka prawda
(oba ładne zdjęcia z fejsbukowej strony Koci Herosi z Lubelskiego Schroniska)

Atta pisze:Katia K. pisze:Jaki tort![]()
Nie wiem jednak, czy Nemezjusz by się skusił... W czerwcu, miesiąc po tym, jak Nemek z nami zamieszkał, mieliśmy bardzo stresujące kilka dni - bezdomna rodzinka. Prosiliśmy o pomoc to tu, to tam, ostatecznie w trudnej akcji zostaliśmy zostawieni sami sobie. Klatki szukałam wszędzie, w mieście, w fundacjach. W końcu pożyczyliśmy od prywatnej osoby z miejscowości pod Lublinem, kawałek drogi. To był ciężki dzień, który trwał od 6 do 21 mniej więcej, ale akcja się udała, choć mogło być różnie. Ale dążę do tego, że jako przynętę kupił Krzysiek wędzoną makrelę (choć podejrzewam, że ta kotka weszłaby na cokolwiek...). Obierając ją z ości, zaproponowałam kilka kawałków Nemezjuszowi. Jego spojrzenie mówiło jedno: Z czym do ludzi?Nie żeby był jakoś specjalnie wybredny, ale widocznie ryby mu nie pasują i już.
Ja bym chętnie zjadłaRobią człowiekowi smaka...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości