
W środę chcielismy iść do lekarza, ale się nie dostalismy. Pojechaliśmy na Kasprzaka na pomoc doraźną, a stamtąd nas odesłali na rycerską (bo podobno kasprzaka nie obsługuje naszej przychodni). Tam nie było pediatry, tylko lekarz pogotowia, który stwierdził lekkie zapale nie gardła, ale zapisał podejrzane leki w podejrzanych dawkach i w czwartek wezwalismy do domu lekarza. Zapalenie gardła. Dostała baktrim. Po baktrimie jej sie pogorszyło, była wysoka gorączka (nie chciała spadać), sraczka jeszcze gorsza i brak apetyutu. Dziś odstawilismy ten baktrim, sraCZKA SIĘ USPOKOIŁA, APETYT WRÓCIŁ, GORĄCZKA DAJE SIE OPANOWAC. JUTRO ZNÓW DO PRZYCHODNI. A dzis obejrzelismy w paszczy cztery góle od czwórek. Ida wszystkie na raz

Ja chodze roztrzęsiona, bo nie wiem, jak pomóc i co się dzieje. Nauka do bani. Nie wiem, czy zdam.
Doooopa.
