Śpieszę poinformować że Panna Capi to szylkret a nie Czarny Kot. Nadal nie mam czarnego kota. Ona też z resztą na tymczas - Pięciokot wystarczy dla martyrologii.
A teraz news...
MIAŁAM JĄ NA KOLANACH!!

Wywlokłam zza kibla, wzięłam na ręce, wcisnęła mi głowę pod pachę, delikatnie głaskana zaczęła po dłuższej chwili mruczeć. Coraz głośniej. Włączyła masażyk pazurkami. Zjadła chrupek. Nie pozwoliłam zwiać za kibel, dałam na najniższą półkę regaliku na chemię i sraj taśmę bo tam się wstępnie plasowała a miejsce lepsze niż zimne płytki za sraczem.