Jesteśmy po pierwszej nocce. Jancia wczoraj nie zjadła royala mokrego, dzisiaj zjadła trochę kurczaka. Generalnie jedzenie na ten moment nie jest jej priorytetem.
Jeżeli chodzi o jej objawy neurologiczne - to rozglądanie się i kręcenie główką, to powiem szczerze, że - oprócz samego początku w domu - one są właściwie prawie niezauważalne. Kotka czasem się przewraca, jak za szybko chce np. wstać, i faktycznie czasem się rozgląda, ale w porównaniu do mojej Lusi, która miała cały czas przechyloną główkę, to Jancia wygląda bardzo dobrze. Brak słuchu też nie wydaje się być wielkim problemem. Po pierwszej próbie sikania na kołdrę, znalazła i opanowała kuwetkę.
Problem leży gdzie indziej moim zdaniem... Moim zdaniem Jancia ma bardzo nasilone ADHD

(jeżeli u kotów się coś takiego diagnozuje). Ona po prostu nie potrafi usiedzieć w miejscu. Cały czas się przemieszcza, chodzi, "zaczepia" każdą zabawkę na chwilę, podgryza różne rzeczy, przede wszystkim kwiatki, i nie robi tego tak jak inne koty - czyli nie wącha i mymła, ale zapalczywie obgryza i odrzuca na bok. Jeżeli nie kwiatek, to troczek, jeżeli nie troczek, to kabelek przy rowerze, tasiemka, słomka, cokolwiek...
Każdej czynności poświęca mniej więcej 30 sekund.
No i szuka kotów. Jeżeli już nie ma się czym zająć, zaczyna miauczeć.
Przy kontakcie ze mną jeszcze bardziej się "ożywia" i strzela baranki. Tylko, że robi to cały czas - potrafi ocierać się o twarz i ręce nieustannie, bez przerwy, pół godziny, pewnie godzinę też. Nie ma opcji "głaszczemy się" ani żadnej innej - jest barankowanie... To jest słodkie przez pierwsze 10 minut, potem zaczyna być niestety uciążliwe... Próbuję ją uspokajać, głaskać, zobaczymy jak to wyjdzie...
Pytanie - czy jest to efekt zmiany domu i kotka się uspokoi, czy jest to neurologiczne, i ona ma tak zawsze - nieustanny ruch i niepokój? Pewnie najbliższe dni pokażą. Być może to jest też syndrom kota ze schroniska - taka potrzeba "przywłaszczenia" sobie człowieka? Nie wiem.
Nie miałam nigdy kota nadruchliwego. To jest "trudność" Janci - jeżeli chodzi o dom, a nie kręcenie główką czy brak słuchu...
Pewnie w obecności innych kotów trochę się uspokaja, ale jak jest sama, ma z tym bardzo duże trudności. Przynajmniej na razie. Nie porusza się tylko jak śpi...
Piszę otwarcie jak jest, bo zakładam, że ewentualny stały dom, będzie widział właśnie takiego kotka. Ona, można powiedzieć, nie jest w kontakcie z człowiekiem, tylko ze swoją potrzebą poruszania się.
Pytanie do osób, które ją widziały dłużej: Czy zachowywała się w taki sam sposób? Czy ma też opcję spokojną? To chyba najważniejsze pytanie na teraz...
PS. Jak jej dawać witaminy? Kropelki wpuścić do jedzenia?