No nie wiem czy lepiej

może troszkę
Nad ranem, półprzytomna z zaspania, uświadomiłam sobie, że nie słyszałam szurania w kuwecie... I w ogóle żadnych odgłosów, nic. Przerażona i bliska ataku serca wyskoczyłam z łóżka jak z procy i pełna najgorszych myśli rzuciłam się do Andusiowego domku. Po ciemku, "na macanego" wyczułam ciepłe ciałko, które rozmruczało się od dotyku ręki i miziania. Ufff
Wzięłam na kolana, wyprzytulałam, wygłaskałam, a malutki przytulał się, mruczał i widać było, że chętnie by tak siedział i siedział ... Moja słodka, kochana mordeczka
Oczka ma lepsze, takie żywe, na "buzi" wygląda dużo lepiej niż wczoraj. Nie jest już taki senny i apatyczny, ale niestety nie chce jeść
Wczoraj wieczorem nie tknął nic

Dzisiaj polizał trochę sensitiva RC, sparzonego kurczaczka nie tknął, chrupki też be, zjadł odrobinę puszeczki felixa i kawalątek szynki. Biegałam i podtykałam mu co tylko przyszło mi do głowy, ale z marnym skutkiem

. Myślałam, żeby rozrobić mu trochę convalescensa, ale nie chciałam go pchać w niego na siłę i stresować go do tego wszystkiego. Kupy od wczorajszego popołudnia nie ma, a zawsze robił jedną nad ranem.
No nic, po pracy pojedziemy z nim do pani wet., niech coś zaradzi.
Teraz siedzę i się martwię

Zostawiłam mu cztery miseczki z różnym jedzonkiem, może się na coś skusi (zanim wyschnie po kilku godzinach

).