Beata pisze: brak szczepien (moglam zrobic je dopiero niedawno, tuz przed kastracja), w pewnym momencie powazne podejrzenie o bialaczke i moja panika (co ja zrobilam Daisy). Ile mnie to kosztowalo psychicznie to zupelnie inna sprawa...
no wlasnei ja zabe zaszczepie chyba za dobry miesiac jak jzu bede pewna na 100% ze wszystko jest ok.
test na bialaczke to juz poprostu masakra..przezylam chociowskiego test to i bedzie dobrze z zaba..zapalenei dziasel schodzi. juz dziaselka maja normalniejszy kolor.
nerwy..jakie nerwy


co do tego na apetyt mysle ze dr.Piotr dal dobry lek jakis zastrzyk..sie nei pytalam...ale chyba jest ok.zaba sie napila( alkoholiczka jedna

no dzisiaj choc jest nadal zaaferowany zaba...taki wyplosz sie zrobil



no ja mysle ze to tylko zaklaczenie .....no mam taka nadzieje!!dalam dzisiaj jej troche pasty odklaczajacej...i nei zygla nia..choc tez dostal...wcina ja jak gupi( ale porcje ma minimalna co go nei zadawala)
no i szalem jest taka pomaranczowa rybka tzw.wedka dla kotow...no zabol ja uwielbia i zabija rybke namietnie..choc troche zlyyy bo to Jego rybka!!!!
pozdrawiam wszystkich rowniez

a maly minus jak jzu bierzemy zabola na rece to placze troche..w sumei nei dziwie sie ..do tej pory to zawsze wtedy cos robimy albo oczy zakraplamy albo uszy.albo tabletka.albo u weta zastrzykkk.no moze nas nei lubiec