Dzięki Rysiu
Już piszę

Megi raz lepiej, raz gorzej

Jak już mi się zaczyna wydawać, że lepiej, bo kupki mniej przypominają placki, to trafia się nagle w kuwecie obraz nędzy i rozpaczy
Dzisiaj nie jest źle, ale aż boję się pisać, żeby nie zapeszyć

Były tylko dwie kupki (wczoraj pięć) i nie takie najgorsze

Ryż niestety wg Megi jest niejadalny, więc dostaje gerberki z serii naturalnie proste - bez jarzynek i bez ryżu - to jest jadalne, ale tylko z mojego palca

dajemy lakcid i biostyminę. Namoczone suche jest be, za to suche podkradane bezceremonalnie Inie z miski, jest pyszne

Muszę cały czas jej pilnować
Wogóle, to jestem jak babcia kuwetkowa

, a małej tak się to spodobało, że potrafi w środku nocy głośnym miaukiem oznajmiać, że właśnie była w kuwecie
Nie wiem, czy to wogóle możliwe, ale może ona jest uczulona na nici, którymi była szyta? Obserwuję ją cały czas i wydaje mi się to dziwne, że przy jednakowej diecie jest raz lepiej, raz gorzej
Po świętach zrobimy badania kału i krwi