Wymiana poszła bez zawirowań i niespodzianek. Od 9 am do 3 pm. Migdał siedział w norce, a ja czytałam przy stole w kuchni - pomiędzy pokojem a przedpokojem, który zaanektowali panowie na graty. Co chwilę wychodzili, wchodzili więc pewnie głupolek się denerwował, ale miałam dla niego plasterek szynki i zjadł go w dwóch ratach, karmiony z ręki w norze - chętnie zjadł.
Panowie poszli - kot natychmiast wylazł. W sprzątaniu mi jednak nie pomagał, a roboty miałam do wieczora.
Mam akrylową wannę , z którą się pieszczę jak z dzieckiem , żeby umyć a nie porysować. W czasie wymiany posypało się do niej trochę jakiegoś syfu [piec na ścianie , poza wanną, ale prawie nad] - sadza, coś tam z lutowania. Weszłam na moment jak pan - panowie większość po sobie sprzątali również na klatce- ścierą jakąś ścierał ten syf z brzegów wanny. Grzecznie bardzo zaoponowałam

Za to dzisiaj Migdał, pierwszy raz od .. kilku lat został sam prawie na cały dzień

