Marysia zestresowała się rujką i sterylką Tosi. To wydarzenie wszystko zmieniło i podczas tego Marysia tak się zaczęła wylizywać. Jest to potwierdzone też przez wetkę. Dla takiego wrażliwego kota jak Marysia każda zmiana jest ogromnym stresem. Jak to powiedziała wetka - Marysia nie jest kotem zrównoważonym. Wszystko było dobrze do momentu aż Tosia dostała rujkę - stała się innym kotem a w domu też było inaczej. Potem operacja Tosi więc i zapachy się zmieniły i w domu było inaczej, bo był "szpital". Już wtedy miałam mieć feromony, ale nie miałam

I stres tak łatwo nie odejdzie od Marysi, bo takie rzeczy dzieją się powoli. Naprawdę, ja miałam takie przeczucie, że taki będzie efekt rujki i operacji. Marysia ma raz lepsze chwile, a raz gorsze, ale bawi się z Tosią. Ja też muszę się dużo z Marysią bawić, żeby ją wyciągnąć z tego zamknięcia, w które czasem wpada. Oczywiście nie jest tak źle, bo już jest lepiej, ale widać że jeszcze coś mocno "trawi"... :/ no nic, wetka mówiła, że trzeba dać czas. W każdym razie w zabawie Marysia jest bardzo aktywna i wesoła

Ale ma spore huśtawki nastrojów

Jest tak jakbyśmy się po prostu cofnęły w dokoceniu - przyszła do domu ta sama Tosia, ale jednak inna i Marysia chyba nie bardzo rozumie co się stało.
Na przykład w nocy od dwóch dni Marysia ostro buszuje pod sufitem u mnie w pokoju - ma tam ścieżkę i swoje pudełko (tj. moje) na którym zawsze spała a od dawna jej tam nie było. Więc pogodziła się z pudełkiem i mi je tam rozszarpuje, co jest oznaką dobrego humoru

U nas już nic się nie zmieni (mam nadzieję), jesteśmy z Marysią w domu, koty nie muszą być całymi dniami same - mam nadzieję, że kolejny raz uda nam się przegnać Marysiowe stresy

edit. zestresowałam się. Do ostatniego zamówienia brakowało mi parę zł to nie chciałam brać kolejnego pakietu karmy - wrzuciłam wyjatkowo kartonik Bozitty. Nie poczytałam o tej karmie to czytam sobie teraz. Nałożyłam Kitusi i Tosi to tak szamały jakby jedzenia nie widziały na oczy. A opinie w necie nie za wesołe... zawsze myślałam, że to jedna z lepszych karm. No i teraz boje się biegunki, bo się naczytałam, że jest częsta. Miałam w ciągu 2 lat może 4 kartoniki Bozitty i biegunka była raz, jak Tosia sama zjadła cały kartonik prawie na raz, było to kiedy była mniejsza i był to smak łoś ;p A co Wy myślicie o tej karmie? Nie planuje jej na stałe, ale no w zooplusie mało co można kupić w jednej sztuce.
Ach i jeszcze śmieszna rzecz

Umyłam podłogi w przedpokoju i kuwety dałam obok, do łazienki - dosłownie 1 metr dalej - i nie ustawiłam ich na miejsce, bo byłam zajęta czym innym. Po paru godzinach patrzę - w miejscu kuwety nasikane

Co za wieprzki

(to na pewno Tosia

teraz wiem, że muszę się ruszyć następnym razem ze sprzataniem

)