Już jestem:)
Witam Was i dziękuję Wam Kochane za życzenia świąteczne!!!
Święta minęły mi na leniuchowaniu, rodzinka się o to postarała
Leki działają, neurolog też w porządku
Myślę, że jeszcze chwilka i będę całkiem zdrowa, chociaż mam świadomość, że to dziadostwo może w każdej chwili wrócić....pierwszy raz dopadło mnie trzy lata temu...
po tym jak uderzył we mnie samochód....wcześniej nigdy nie miałam kłopotów z krzyżem.....
A u nas......piękna pogoda, aż się chce żyć.......słońce świeci.......zero wiaterku, mogło by już tak zostać:)
Kropka znowu nie chce wychodzić na dwór, od tygodnia siedzi w chałupce, w przeciwieństwie do Cudaczka.
Natomiast Luncię przed świętami
przemeldowałam ze stołu wraz koszykiem w inne miejsce. Kocia mordka mieszkała tam prawie miesiąc.
Przeniosłam ją do drugiego pokoju i innego kosza.
Tez jej się podoba. Oczywiście kosz, bo miejsca nie za bardzo, więc przenosiłam ją co parę dni, aż trafiłam z lokalizacją
Niestety, Luncia coraz więcej śpi, kocha spokój, drażni ją Kropcia i....Żuczuś.
To jest naprawdę bardzo, bardzo starsza pani.
Już nie współpracuje z Kropcią w biciu Ramuśka, nie zauważa go, za to Kropka, gdy jej się nadarzy okazja leje go za siebie i Lunkę.
Ze wszystkich sił. Ile mocy w silniku...
Wczoraj małż się trochę na nią wkurzył, pilnował kocurka w kuchni przy misce, kocio sobie spokojnie jadło, a tu nagle wpadła Kropka,
już od drzwi leciała z podniesioną łapą.......
Cały czas trzeba pilnować, żeby się za często nie mijały, bo Kropcia nie bije za każdym razem, ale takie bliskie spotkania są okazją dla histeryczki...
Teraz śpi koło mnie....taka słodka, kochana....przecież to nie ona bije
Rambuś śpi na fotelu, Lunka w nowym koszyku, a mnie słońce daje po oczach i nie widzę klawiatury
Dziękuję Basieńko, już całkiem, całkiem, najważniejsze, że humor mi dopisuje
Moniś, coraz lepiej:) jeszcze do końca muszę wchłonąć leki, żeby nie było, że nie słucham lekarzy
Nawet Żuczka już mogłam w pozycji
z letka-uniżonej ucałować, ale tylko w czółko:)
muza_51 pisze:Ja tez się zapytuję jak zdrówko.
Całusy dla mojego ulubieńca.Zgadnij którego.

Marto, jeszcze do końca nie jest tak jak, bym chciała, ale jest o niebo lepiej, fajne leki przeciwbólowe i wizyta u neurologa robią swoje. W gabinecie zrobił mi "obstrzał" (chyba tak to się wymawia)

dwa zastrzyki w miejsce bolące i pewnie znowu będę miała długo, długo spokój. Ja wiem, że będę musiała się pilnować, ale jak nic mi nie dokucza to zapominam, o tym, że może znów cosik zaboleć:)
Ja, dzięki swojemu zwierzyńcu, szybko zapominam o moich dolegliwościach:) (
do następnego razu 
)
Ulubieńca wycałowałam, ale....tak na wszelki wypadek....to wycałowałam jeszcze tego drugiego też
I parę fotek:)
Rambusia coraz więcej:)




Luneczka w nowym-starym koszyczku, który wcześniej był biały i należał do Muszki:)


W słoneczku...

Kropcia......przeszkodziłam w czyszczeniu łapek:)




I ulubieniec publiczności:)
- Ja kocyka nie wciągałem na poduchy........
- wiem, że nie wolno, ale on tak sam.....ja tylko broniłem kanapy....
- Wierzysz mi?