Pani wet powiedziała, że najprawdopodobniej jest to zatrucie albo alergia na tą sardynkę w sosie krewetkowym - Kitek jadł to po raz pierwszy. Dała małej zastrzyk i pobrała krew na rozszerzone badania krwi. Jutro wyniki - boje się jak diabli co tam wykażą - oby nic złego. A Kitusi przeszły wymioty po tym zastrzyku. Ogólnie wciąż miała apetyt a po południu wrąbała swoje danie i Marysi porcje też, a taki apetyt, żeby drugiemu wyjeść się jej nie zdarza. Marysia tą rybę wsuwa i nic jej nie jest.
A dla mnie to jest kara za nadgorliwość, gdyż tak bardzo chciałam dogodzić kotom, że mają 3 rodzaje karmy suchej w 3 miskach + 2 rodzaje mokrej a jak widzę, że jeszcze im nie podchodzi to jeszcze otwieram trzecią i doszło do tego, że koty zajrzą do miski z mokrym po czym patrzą z pytającym wzrokiem - a co tam masz jeszcze ? tak chcemy jeść a to nam nie pasuje! Heh niczym na tym zdjęciu z książki o kotach:

A Pani wet jak zwykle na każdej wizycie mówi mi, że moje koty są super grzeczne, no takie grzeczne, że naprawdę, są bardzo grzeczne. Odpowiedziałam dziś na to, że ja nic nie robię, one same takie są. A ona na to - kocha je pani mocno i bardzo dobrze rozumie a to już wystarczy, dzięki temu koty są szczęśliwe i zrelaksowane
Dobrze, że nie kupiłam tych ryb w sosie tropikalnym, to byłby meksyk pewnie z dwóch stron
Byłam dziś u tej 80cio letniej cioci dzięki której mam Marysię. W jej klatce wybuchła awantura, bo kot się zgubił. Marysia w sensie. Żona kłóciła się z mężem. Obwiniała go, że on zabił tego kota. Prawie się pobili. Był harmider wielki. W końcu ciocia w porę im wyjaśniła, że kotek już ma domek. Hehehhh oberwało się niesłusznie mężowi ;p
Każdy był przyzwyczajony, że kot żebrze do dom, ale jakoś każdy miał domek zamknięty dla niego.
A historia Marysi prawdopodobnie jest taka, że miała ją pewna rodzina z dziećmi - i ona była wychodząca chyba, bo często było widać ją na oknie. Ale ta kobieta nie płaciła czynszu i ją wyrzucili i wyprowadziła się z tego osiedla a kota wyrzuciła. Szkoda, że tak dzieci nie wyrzuciła, było by jej lżej, no ale dzieci może kiedyś pójdą do pracy to kasę przyniosą, a taki kot to tylko darmozjad :/
A jutro wizyta kontrolna z dwoma kotami. Podaruje sobie transporter, czas na punkt 2 zawiązania przyjaźni z rozdziału o towarzyszach niedoli - Dwa koty na smyczach w aucie na tylnym siedzeniu

Zobaczymy co z tego wyjdzie
Oby badania były dobre.. w zeszłym roku miała dobre.
Aha! Na tamtym osiedlu widziałam dziś jak jedna kobieta wyprowadza meincoona na smyczy! I kot chodzi jak pies tylko 1000 razy wolniej i musi go wyprowadzać parę razy na dzień - kot się tego wyraźnie domaga!

A on idzie i tu powącha listek, tam przygryzie trawkę, gdzie indziej stanie i pomyśli hahahh, a ona cierpliwie czeka na każdy koci powolny ruch i za nim podąża

Pozdrawiam Was Kochane
