Pomyślałam, że nacykam mu parę ujęć w locie, przy zabawie ale średnio wyszły, za to doskonale ujęte zostało jego ADHD

Tak zmieniając temat to strasznie się cieszę , że po naszej przeprowadzce, której bardzo się obawiałam, pal sześć z gratami- te można jakoś przewieźć, wpierdzielić na metraż i albo znajdą swoje miejsce ,albo i nie , wówczas będzie się z nimi jeździło pomieszkaniu aż spasuje- ale bałam się tego jak my przywykniemy do innego otoczenia.
Obawy okazały się na wyrost, bo zgodnie z tym co pisałyście pocieszając mnie przed przeprowadzką, Kocio przyzwyczaił się szybciej niż my.
Ma swoje zakamarki, ma swój dziki trakt po którym biega jak ogier dudniąc poduszkami jak kopytami, mam wrażenie że uwielbia to mieszkanie, tamto stare było maciupkie w porównaniu do aktualnego.
Chodził z początku po nim tylko godzinę obwąchując kąty, a potem zachowywał się jakby mieszkał tu już 100 lat, z czego się strasznie ucieszyłam.
A ja? Pomijając to że zorganizowanie całego przedsięwzięcia było na mojej głowie to jakoś się udało i przyznam szczerze że nie miałam ani jednej nocy podczas której wierciłam się bo "jestem w obcych murach" . Nic z tych rzeczy. Młody? tak samo- czuje się tu wspaniale i swobodnie.
Reasumując -to dobre mury, dobre mieszkanie, w sensie dosłownym. Jakoś tak ze ścian bije spokój i dobro.
Przepraszam- to już nie mieszkanie- to dom. Razem z Kotem- dom ...
