Tak mi galy wyszly jak zobaczylam gdzie Felicja jest



Ale od poczatku.
Felicja i Maciek wybrali sobie do spania jeden z pokoi i tam "urzedowali". Wszystko wygladalo ladnie i pieknie, bo jak wchodzilam to ladnie tam sobie spali, albo na kanapie albo na dywaniku wedlug ich uznania. Jednak od dwoch dni zauwazylam, ze wazonik ktory stal na samej gorze regalu zlecial. Mama mowila ze to chyba Felicja go stracila. Ale ja mowie: jak to mozliwe?! i powiedzialam, ze gada bzdury! To przeciez niewykonlane!
Wiec wazonik wrocil na gore. Jednak po godzinie znowu byl na dole. Niestety nikogo wtedy w pokoju nie bylo. Wiec kto go stracil z samej gory?! Juz bylam gotowa uwierzyc w duchy

Jednak niestety to nie duchy. Niestety bo juz chyba lepsze w tej sytuacji bylyby duchy!
Otoz Nasza Staruszka, Babunia, biedna i schorowana Felicja, tak Felicja ta sama Felicja ktora Ciocia Jessi przywiozla, weszla/wskoczyla/wbiegla (niepotrzebne skreslic) na sama gore szafy i sobie tam siedziala

A jak to odkrylam? Ano bardzo prosto. Zamknelam gagtka w pokoju na chwilke zeby Kotos mogl isc do ubikacji. a jak weszlam do pokoju zeby go otworzyc to gagatka (czyt. Felicji) nigdzie nie bylo. Myslalam, ze potrafi znikac, ale jednak nie. Wariat byl na gorze! na szafie!



Przezylam szok, zawal serca i co tylko sobie mozecie wyobrazic!