Od pewnego czasu normalnie je - a to najważniejsze. Nie wiem, czy zasługa jest leczenie czy to, że dostaje chyba najmniejsze z możliwych chrupki, które może po prostu łykać. Do pysia mi zajrzeć nie pozwoli, ale okrutnie się ślini, więc nie podejrzewam, żeby ten interferon robił jakąś rewolucję.
Oczka już wyglądają ładniej, dużo mniej ropieją. Właśnie pannica się wyleguje na mnie i mrrrruczy.
Eli, przez swoje niezmordowanie, stała się ulubienicą moich znajomych. Znowu próbowali ją zmęczyć tak, żeby miała dość zabawy i już sobie poszła, ale to oni odpadli pierwsi.

Katja się po pewnym czasie wymachiwania sznurkiem i rzucania myszy zwyczajnie nudzi. Dla Eli nie ma nic wspanialszego niż uciekająca zabawka.

Zastanawiam się, czy laserek by którąś z moich lasek interesował. Wtedy nawet z łóżka bym nie musiała rano wstawać, żeby je zabawiać. Nawet oczu bym nie musiała otwierać.

Lenistwo podsuwa bardzo kreatywne rozwiązania.
