
Do mokrych brzegów szklanki przykleja się serwetkę z późnogierkowskiego serwetnika, na środku układa się 10 groszy (peerelowskie, aluminiowe czyli lekkie) i przystępujemy do gry. Każdy po kolei przypala delikatnie serwetkę papierosem, im dalej tym oczywiście trudniej. Ten komu moneta wpadnie do szklanki przegrywa oczywiście. Przegrany musi wykonać coś, co wymyślą pozostali, oczywiście im głupsze tym lepsze - zadanie

- pocałuj tego faceta, o tego tam (oczywiście jak się wszyscy domyślają ten wybrany nie jest facetem marzeń)
- wypnij pupę
- udawaj uposledzoną
- powiedz, żeby ten tam dał ci 5, 10 zł - dowolnie
etc, etc
I tak oto posługując się szklanka po wypiciu wspólnej herbaty bawiłyśmy się świetnie.
Aż pewnego dnia, jedna z nas w przebłysku genialności rzekła: dziewczyny, przecież wcale nie musimy grać w dziurawą cnotę, możemy podchodzić do ludzi i mówić, że chodzi o zakład, przegraną itd itp i muszę uzbierać 5 zł, da mi pan?

No i jak kończyła nam się kasa, tak właśnie sobie radziłyśmy, panowie w większości nie odmawiali. A my juz nie poprzestawałyśmy na jednej herbacie


Potrzeba matką wynalazku
