śliczne to serducho
a co do tycia... Psocia też tak miała... pojawiła się na ogródku koleżanki mojej mamy (tym samym, z którego jest Kacperek...) jako małe (kilkumiesięczne), wyleniałe, zrudziałe, wychudzone borajstwo... na jedzenie rzucała się jak tylko był dostęp...
jak już dało się ją "doprowadzić do normalności" to wyglądała tak:

potem tak: (jakiś *(#&$*@#^ ją kopnął....)

a potem tak:

a teraz jest puchatą lekko upasioną kuleczką, która każdą wolną chwilę spędza na kolanach/brzuchu Niny, a na balkon wychodzi tylko jeśli ma bliżej do drzwi niż Nina (ewentualnie leży na Ninie...)
niestety często koty, którym doskwierał głód potem tyją... nawet jak nie jedzą za dużo, to jednak inny metabolizm...
tak jak u ludzi... ktoś, kto jest cały czas na diecie, jak zaczyna jeść normalnie to tyje, i jest efekt jojo...