tak AYO, nam Tata zawsze tłumaczył, że ludzie obok nas tez maja prawo do odpoczynku i żeby się spróbować postawić w ich sytuacji
potem bardzo podobnie tłumaczyłam własnym dzieciom
Czasem łapię się na tym, że strasznie te moje dzieci uciszałam ze względu na bliźniego swego

A widzę, że obecnie niewiele osób tak czyni
uważają, że małe dziecko ma prawo skakać po głowie wszystkim wokół, a w przyszłości samo z tego wyrośnie
Ale jak niby ma z tego wyrosnąć, skoro nie będzie wiedziało, że jego zachowanie może męczyć innych ludzi?
z sąsiedniej beczki:
małe dzieci mają tendencję do deptania mrówek
Bo małe toto i się rusza - trzeba przydepnąć
zawsze tłumaczyłam, że mrówkę też boli i że nie wolno zabijać żadnych stworzeń
do starszych dzieci, które chciały utłuc pająka mawiałam żartobliwie: "oszczędź, on przecież tez ma żonę i dzieci..."
zaczyna się od mrówek i innych żyjątek, wtedy jest szansa, że nie skrzywdzą kotów, psów koni i wszelkiej innej żywiny
samo dziecko się tego nie nauczy
Mnie jeszcze Tata tłumaczył, żeby nie zrywac bezmyślnie liści i trawek
Powiedział - "wyobraź sobie, że każdy, kto przejdzie obok tego drzewa czy krzewu zerwie jeden listek - pomyśl, jak ono będzie wygladac po tygodniu"
Jak widać da się rozmawiac mądrze z dziećmi i uczyć wychodzenia z egocentryzmu bez zamordyzmu i terroru, nie?