Długo się nie odzywałyśmy i mamy nadzieję,że stęskniliście się za nami

.
Megunia miewa się dobrze,powiedziałabym,że idealnie.
Przychodzi do mnie na kolanka coraz pewniej,wystawia brzusia do miziania przy czym robi niesamowite pozy i coraz głośniej mruczy.
Bawi się i goni z Zuzką jak oszalała.Jest bardzo usłuchana,wystarczy powiedzieć cichutko raz,że nie wolno i kicia spokojnie odchodzi-cud miód nie kot
Nadal mamy problemy z suchą w związku z czym popędziłam do weta na przegląd uzębienia,by sprawdzić co by się tam nie działo,a czego moje oko nie wylukało,ale wszystko jest oki
Jestem nieugięta i mieszam jej nadal z mokrą,więc chcąc nie chcąc chrupie.
Apetyt dopisuje,jest już po pierwszym szczepieniu,niebawem drugie.
Nadal na tabletkach immunologicznych,ale w związku z brakiem poprawy po Immunodolu,bo zrobiliśmy kolejną powtórkę morfologii dodaję jej do jedzonka Beta Glucan 1,3/1,6 kapsułki dla ludzi,oczywiście odrobinkę z kapsułki i widzę efekty.
O sterylizacji niestety teraz nie pomyślę,bo fundusze akurat nie dopisują.
Mam nadzieję,że niebawem się to zmieni,a jeśli nie to mam nadzieję,że uda się przeczekać do początku marca i ciachnąć,gdy będzie trochę taniej

,bo zamiast 180-200 zł u mnie w klinice mają być po stówce-już pytałam i na chwilę obecną tak mi powiedzieli.
Póki co okazało się,że podczas operacji kręgosłupa pod koniec listopada zostałam zarażona paciorkowcem

/mogłam coś przekręcić,ale na pewno jakiś wirus-bakteria/ i niestety zmagam się z ropnym zapaleniem stawów.Ból niemiłosierny,noga jak bańka,zaczęło się od stopy,a zmierza już do kolana.Nie mogę chodzić i nie chodzę,prawie nie śpię,dotyk pościeli,ruch palcami-ból okrutny.Staram się leżeć,biorę antybiotyk na zapalenie kości i stawów Dalacin C 300 4 razy na dobę plus steryd Encorton 20 dwa razy na dobę i jak do poniedziałku nie będzie poprawy to pewnie szpital,a podobno długo się to leczy.Generalnie już miałam postawioną diagnozę dny moczanowej i brałam kolchicynę,ale się mocno zatrułam w zeszły poniedziałek,miałam krwawienia jelitowe,prawie serce mi rozwaliło,ale okazało się ,że w płynie stawowym kryształów nie było,za to inne badziewie się znalazło.Co za życie-czasem brak sił,bo dopóki jest zdrowie to i podejście człowiek ma inne

.
No,ale wracając do Meguni,bo to jej wątek to postanowiłam,że zostaje u mnie na zawsze
To wspaniała kotka,a ja się zakochałam.Z reszta ona potrafi się wkupić strasznie-przynajmniej do mnie.
Gdy śpi w sypialni,a ja jestem w drugim pokoju i się obudzi to biegnie do mnie z krzykiem zobaczyć gdzie jestem,coraz częściej przychodzi się wtulić choć na chwilkę,często chodzi za mną bez powodu i przeuroczo gada
Decyzja podjęta też pod innymi względami,a mianowicie tyle kotków szuka domu i co rusz dochodzą nowe,a po drugie po tym incydencie z kotem z yt nie ufam nikomu obcemu i Meguni nie oddam
Ta kicia już wystarczająco została skrzywdzona przez ludzi,bym stresowała ją kolejnym rozstaniem.
A teraz pozostałe względy codzienne
Z rezydentką dogadują się rewelacyjnie.Codziennie noski-noski,gonitwy do upadłego o 3 w nocy,przyjacielskie granie w łapki i rzucanie sobie sznureczka lub myszki.
Mając tylko Zuzkę nie raz dochodziłam do wniosku,że życie bez kota było puste i wniosła ona ogrom radości w codzienność,a tu się okazuje,że radości może być więcej-dwa razy więcej
Jak widać uzbierało się trochę tego ''za'' ,by kota pozostała,a mogę dołożyć do tego jeszcze wiele

.
Relacje z Soncią coraz lepsze,już nie prycha na nią tylko zamiauczy delikatnie i odchodzi,gdy sunia za blisko podejdzie lub czuje się osaczona przez nią,bo Toncia pobawić by się chciała tak jak z Zuzką
No,ale żeby nie było nowe fotki zapodamy,byście nie zapomnieli jak pannica wygląda-nabrała już ciałeczka i gnatków już prawie nie czuć


Pozdrawiamy gromadkowo i zachęcamy do odwiedzania,bo jakoś się tu puściutko zrobiło
