No i niestety

wydawało mi się, że przesadzam, że nie ma po co jechać z Cookiem do weta, bo przecież nie ma żadnych objawów - i pewnie panikuję. Nawet jak weszłam do gabinetu, to nie wiedziałam, co powiedzieć: że nie przyszedł w nocy do łóżka, że ma niewyraźne spojrzenie, w nocy się krztusił (to mnie obudziło). A! I ostatnio jego kupy bardziej śmierdzą.
- No i, panie doktorze, chyba ma powiększone węzły chłonne.
Okazało się, że Cookie ma jakąś infekcję, ale nie wiadomo jaką. Płuca, oskrzela i gardło czyste(uff). Ale powiększone węzły chłonne, oko szkliste i temperatura 40 stopni

Dostał trzy zastrzyki (co czyni wiara w doświadczenie weta i lęk o kota, normalnie bym nie pozwoliła na żaden antybiotyk i wzmacniacz odporności, a tu mnie zatkało, nie małam zaprotestować.) Pzeciwzapalny na zbicie gorączki, cośtam na wzmocnienie odporności(lydium?) i antybiotyk na wypadek, gdyby to jednak była infekcja bakteryjna. Jutro kontrola.
No i teraz się martwię o wariata...
