Wieczór jest... pojęciem względnym

Ale załóżmy, że już jest

Tyle, że dopiero wróciliśmy z wizyty u ludzkiego weta od zębów i trza było trzódkę oporządzić. Aaaaa przy okazji sięgania po cuś znalazłam pięknego dawnego mięsnego pawia

Nikt się nie przyznał

Obstawiam Ksikule, bo ta potrafi zjeść do tzw. wypęku i to był właśnie ten wypęk. Fuj
Ale miało być o burych. Bure są osobnikami niezależnymi, robią co chcą, chodzą gdzie chcą, nie słuchają się wcale a wcale, jak się je weźmie na ręce to kwilą, że one sobie nie życzą.
Jako że chodzą nie-wiadomo-gdzie-i-kiedy zdarza im się zostać po zewnętrznej stronie zamkniętego domu. Na to mają też sposób, musi być tylko choć jedna obecna w domu osoba żeby otworzyła okno połaciowe. Droga jest prosta:
1. skok na słupek w ogrodzeniu (dokładnie ten z nocnego zdjęcia Ksiki)
2. ze słupka na dach garażu
3. przejście z jednej strony dachu na drugi to pryszcz
4. ten punkt jest trudny i wymaga odwagi - trzeba przeskoczyć z dachu garażu na dach domu (różnica poziomów ok. 05m, odległość ok. 1,5 m

)
5. teraz tylko należy przejść dachem na drugą stronę domu, bo okno od frontu jest oknem syna i wiadomo, że albo go nie ma, albo nie otworzy zabłąkanemu
koteckowi, a po drugiej stronie jest okno w sypialni pańciów i ci zawsze usłyszą, wstaną, otworzą, a teraz nawet złapią w locie
koteńka żeby nie wylądował w rynnie.
Widok od frontu

Widok od ogrodu

Drogi nauczyli się od Ksiki (jednakże ona używa jej ostatnio bardzo rzadko). Zdolne mam
kotecki 