No i mam Pumcię

Mała jest slodziutka, rozmruczana, milutka

Umaszczenie ma strasznie fajne, chyba najbardziej jest podobna do Telmy, choć jest jaśniejsza.
Po przyjeździe mieszkanie zwiedziła i zabrała się za zabawę (Katy i drotka poświadczą). Wsadzona do kuwety od razu skorzystała

. Boruta, ta kocia oaza spokoju napuszył się nafuczał i dawaj ją pacnąć łapą. Mała go olała. Na szczęście krzywdy jej nie robi, tylko śledzi, warczy i paca. Do dziś niestety nic się nie zmieniło

. Po odjeździe dziewczyn koty poszły spać i spały, spały, spały... Aż się zastanawiałam czy ja mam koty w domu

Boruta czasami wstawał i się przeszedł po mieszkaniu albo ulokował się na kolanach, ale Pumcia wstała tylko do kuwety i aby coś zjeść. A tak to zasypiała tam gdzie stała. Zero zabawy.
Noc minęła spokojnie. Pumcia spała na fotelu, Boruta częściowo w łóżkach, a częściowo gdzie chciał. Rano w łóżku się roztraktorzył i o 7 miałam pobudkę z "rozklekotanym dieslem" u boku

. Po ósmej do łózka przyszła Pumcia (Boruta stanowisko opuścił). Mała strzelała baranki, zwijała się w kłębek w zagięciu ręki, szyi, pod kołdrą lub na twarzy

Boruta jak zobaczył swoją zajętą miejscówkę w łóżku to się obraził (na chwilkę). Zostałam 50 razy obkichana przez małą

Mam zasmarkane dwie poduszki, pidżamę, własy, twarz. Ale co tam. Szkoda mi tylko jej. Oczka jej trochę łzawią, trochę ropki się zbiera, ale z noska leci i leci

Jak rano spała to jej kapało z nochalka na kocyk. Nawet strupek się jej zrobił. Boję się aby ta przeprowadzka nie pogorszyła jej stanu. Zaaplikowałam kawałeczek rutinoskorbinu. Wymieszałam z jedzonkiem i poszło. Boruta odmówił współpracy z tabletką. Z miski wyjadł, tabletka została

Spróbujemy ponownie.
Dziś od rana mała znowu śpi. Zaczynam się martwić.
Borucie Magda tłumaczy, że nadal jest ukochanym kotkiem, najpiękniejszym kotkiem, perełką najdroższą

, słoneczkiem czarniutkim i ma nie terroryzować futrzanej koleżanki, bo z niego przecież koci gentelmen.