Już chyba wydedukowałam jaką tabletkę kupiła mama. Zresztą to bez znaczenia, bo Bestia nie ma wcale ochoty na zjadanie tabletek, a powiedzmy, że mamie nie każę wpychać do mordy wielkoluda, bo nie wiem czy to czymś grozi czy nie. Zastanawiam się nad wzięciem piątku wolnego i pojechaniem po Wielką Stopę
Rozmawiałam już z naszą panią wet (znowu naszą a co!). Zaczynamy od odrobaczania (bardzo mocne i zdecydowane), później testy krwi na wszystko. Prosimy o mocne kciuki żeby nie miał chorób zakaźnych. A później będziemy ciachać, machać, zęby wyrywać
Tak teraz poczytałam i strasznie się boję czy Bestia nie ma jakiegoś cholernego fipa, czy innych atrakcji typu białaczka. Nad nerkami nie chc myśleć, nic a nic nie będę o nich myśleć, do trzech razy sztuka, teraz już to nie mogą być one. Ogólnie jakieś wątpliwości mnie dopadają, czy ja dobrze robię, a co jak mu nie będzie się podobać i się nie przyzwyczai. Dużo zresztą tego co i jak jest. Ale klamka zapadła. To jest MÓJ kot, chociaż mieszka obok kiosku i pomnika matki boskiej. W zasadzie to On ten pomnik bardzo lubi, układa się na nim nastroszony, wyliniały kocur. Pomnikiem chwały boskiej to On nie jest, ale kto wie. Jak Go odpasiemy będzie ok. Być może po jedzeniu jakie mu serwowano będzie musiał być na jakiejś dobrej, delikatnej karmie. Wszystko się okaże w poniedziałek (w piątek i w weekend naszej pani wet nie ma, a do innego weta nie pójdę). Już bagaż wiedzy mam
A nasza pani wet myślała, że ja tak powoli działam. W sensie, że wpierw będzie trzeba Go oswoić i w ogóle. Z radością oznajmiłam, że wyliniały kocur już u nas w domu pomieszkał

że bardzo ładnie chodzi na szeleczkach, że z trudem się w nie zmieścił, że jest miły, mruczący i już mnie ugniatał.
Myślę, że u weterynarza powinien być grzeczny. W sumie to chyba lepiej, że wpierw ochłonie po podróży i dopiero po kilku dniach odwiedzi weta. Dobra no wcale tak nie myślę. Prawdę mówiąc jestem przerażona, Quazi był grzeczny ale po tym czego się nasłuchałam. Ja się no Go boję po prostu.
(Tata dzwoniąc do mnie spytał się czy już chodzę szukając kolejnej biedy Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że absolutnie nie w głowie mi szukanie kota)