Bestia - [`]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 20, 2009 8:47

To znaczy ja wiem, że dobrze. To w końcu dom w najbliższym otoczeniu kościoła. Chociaż do miski to ja wolałam nie zaglądac. Kotkę też widziałam. Te zwierzaki są w strasznym stanie... a Bestia leżał w zimnie na betonowym pomniku.

Czy On taki stary to nie wiem, myślę, że tak ale z drugiej strony to na pewno jest wyniszczony przez życie.

Mam nadzieję, że się uda. Napisałam do pani wet z prośbą o pomoc i zapytaniem czy by się zgodziła "nas" prowadzić.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 10:00

Bestii rano nie było koło "jego" kiosku. Martwię się, opadają mnie wątpliwości.

Uschi masz może linka do wątku seniorów? Ja nie mogę się dokopać do niego :(

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 10:27

kurde
no ja tez nei mogę
może ja go sobie wymyśliłam? pomylił mi się z nerkowcami?
byłam przekonana, że jest :roll:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon lip 20, 2009 10:34

Etka pisze:przy nerkowcach stosowana jest wziewna narkoza.
najlepiej wogole nie stosowac wtedy narkozy, ale niekiedy trzeba.

Niekoniecznie wziewna - a na pewno NIE halotanowa.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pon lip 20, 2009 11:04

Uschi znalazłam wątek adoptowanych kocich seniorów, napisałam do pani wet z pytaniem czy nas poprowadzi. Życie mocno mi utrudnia, że telefon zostawiłam na działce. Odzyskam w piątek. Mam nadzieję, że przyjedzie z dziewczynkami i Bestią. (Swoją droga dziewczynki to Piękne, u nas w ilości 3!).


A jakieś środki wzmacniające? Kurde zawsze wychodiz, że tak strasznie mało wiem o kotach i co robić. I jeszcze wszystkich wypytuję, ale wolę wiedzieć co robić i czego nie robić.

Bestia to na razie terra incognita. Ja się go troszkę boję :oops: ale nic to i to przełamiemy. Pomimo zamknięcia na całą noc w domu, rano nikogo nie zaatakował. Po otworzeniu drzwi i okna, jeszzcze długo z nami siedział. Dopiero podjadł śniadanko i ruszył w trasę.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 11:07

Mam nadzieję, że weteran wróci :)
I w tej intencji trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Pon lip 20, 2009 11:37

tufcio zobaczyłam Twój podpis. Dziękuję jeszcze raz za wszystko! Ja nawet nie myślałam, że człowiek może mieć w sobie tyle łez. Ale nie pękłam z rozpaczy, nie rozpadłam się. Jakoś tak wszystko dziwnie.

i dziękujemy za kciuki! Niech wróci czując się lepiej, niech podadzą mu tabletki. Bardzo, bardzo chcemy, bo jakoś już się oswoiłam z myślą, że kolejny przystojniak w deseń Gargamela z nami zamieszka.


A nie pisałam tutaj jeszcze, że Bestia mnie wczoraj ugniatał 8O tymi swoimi wielkimi stopami. Quazi nie ugniatał, Quazi był inny ale myślę sobie, że Qua nauczył mnie wielu zachowań dzięki, którym mogę lepiej dogadać się z odrobinkę ekscentrycznymi kotami :oops: Myślę, że to też może być dobry kompan. Rozmawiałam z mą o Nim. Jakby co będzie wychodził z sukami na spacer. A co do mojego dobrego serca to ja w Bestię zostałam zwyczajnie wrobiona. Zresztą my mamy niezły przerób tych wiejskich kotów i psów, tak to jakoś bywa. Jak był Quazarek to nie braliśmy żadnych kotów (a mama chciała śliczną Izis, która jest teraz u Radka), teraz pewnie też na jednym się zatrzymamy.

Swoją drogą to moja spostrzegawczość jest na poziomie miernym. Mojej mamy jeszcze lepsza to znaczy mamma mia widzi wszędzie kotne kotki.. w Matuzalemie też widziała :roll: Ale jak Go przyniosłam to mamma mia mówiła, że to jest "wielkie kocisko", no to patrzyłam na nią podejrzliwie. On gabarytowo wydawał mi się taką umięśnioną wersją Qua... no ale ma miała rację, to jest spory kot. Budową przypomina mi trochę koty z takiej kreskówki Hannah-Barbera.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 14:10

Chude, wielkie kocisko co zgubiło swoje butki siedmiomilowe leży koło kiosku!

Nie mogę się doczekać aż Go zabierzemy, środki na robale jeszcze nie kupione.


Słuchajcie a co na pchły, wszoły i inne paskudztwo? Bo On niestety ma kolekcje (bleeeeaah) wczoraj Go polałam specyfikiem co po psach został, ale wolałabym żeby coś jeszcze dokupili żeby mieć pewność, że w tej wyliniałej sierści nie ma aż tak bujnego życia.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 14:15

ja nie wiem, czy można tak na raz
może najpierwsz zewnętrzne, a z dzień-dwa potem wewnętrzne?

fiprexy czy inne, to chyba wszystko jedno, ale na 100% nie wiem, może ktoś się bardziej zna?

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Pon lip 20, 2009 14:24

On wczoraj w ciągu dnia dostał ten na zewnątrz. Taki jakiś dziwaczny. Więc nie będzie na raz... ale dziękuję za ostrzeżenie.


Ja się kompletnie nie znam. W ramach nieznania wczoraj wyciągałam kleszcza! Kleszcza z kota, no tego to jeszcze nie było!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 14:45

Malati, jeśli Bestia wygląda na silnego kota, zaaplikuj mu przez 3 dni Aniprazol. Według mnie jest najskuteczniejszy. Ale może spytaj jeszcze CC? Na pchły zazwyczaj używam Frontline'u, jest chyba taki spot-on i w sprayu.
Przykro mi z powodu Quazka, ale miał super życie. Fajnie, że udało mi się go poznać. Takie koty otwierają serducha.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon lip 20, 2009 14:49

Strongold jest jeszcze taki na wszystko. Ale ja np. rzadko go stosuję.

gosiar

 
Posty: 5132
Od: Sob paź 29, 2005 12:30
Lokalizacja: WARSZAWA

Post » Pon lip 20, 2009 14:57

Gosia dziękuję!

No fajnie, że Quazucha poznałaś, to był super kot, takie pióreczko cudowne.


Bestia wygląda na silnego, ale jest chudy i wyliniały, trochę prycha, ma trzecie powieki tak nawet widoczne. Okazem zdrowia to On nie jest. Je za trzech, wczoraj w nocy dużą ilością jedzenia zwymiotował. Ale też część na pewno przeszła mu przez przewód ekhm do końca. Nie mam zdjęć, żeby zaprezentować, kota nie urobki. Ja niestety kompletnie nie znam się na kotach :( To znaczy nie umiem określić wieku, płeć umiem, bo te pompony są widoczne, umiem stwierdzić, że jest strasznie chudy, bo ten kręgosłup i żebra. Prawdę mówiąc wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy, z drugiej strony przy Qua to jest siłacz nad siłacze. Nie wiem czy pamiętasz jaką szyjkę Qua miał delikatną, ogólnie taki ptasi był. Chcę Bestię jeszcze przed przyjazdem do Wawy chociaż trochę odchuchać. Niestety to jest wieś, niby bogata, duża ale to nie zmienia tego, że jest wsią. Mama dzisiaj pojechała do miasteczka (Wyszkowa) ale kompletnie Go nie zna, nawet nie wie gdzie są weci. Podpowiedziałam jej co kupić. Mam nadzieję, że się uda.

Martwi mnie bardzo, że On jest taki chudy chociaż tyle je... a no i chyba miał gorączke. Wczoraj dostał ten Biogen, bo tylko to wzmacniającego miałam.

Dziękuję za wszystkie rady! Wszystko na bieżąco jest przekazywane.
Może uda mi się tufcio namówić, żeby wstawiła zdjęcie Bestii, tylko że to takie komórką robione, a moja dobrze ostrości nie łapie :( więc dość mało widać.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 20, 2009 18:40

Nie nadaję się do monitorowania spraw z oddali, zwłaszcza jak ma nie ma internetu, ale za to ma mój telefon (swój też ma). "Ukradłam" z pracy telefon i może do mnie dzwonić.

Znalazła jakiegoś weta i kupiła "jakiś" środek odrobaczający w tabletce, alternatywą był środek w paście. Poprosiłam ją, żeby wróciła do sklepu i doprecyzowała jaki ;) Nie złoszczę się, bo moja ma ma i tak ogromne serducho, i robi ile umie, i może. W sumie to lepiej, żeby dostał cokolwiek niż jakby nic nie dostał. Kurację i tak będziemy powtarzać. Izis wzięta też z tej wsi była odrobaczana kupę czasu. Czekam na wieści od weta...

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 21, 2009 9:34

Już chyba wydedukowałam jaką tabletkę kupiła mama. Zresztą to bez znaczenia, bo Bestia nie ma wcale ochoty na zjadanie tabletek, a powiedzmy, że mamie nie każę wpychać do mordy wielkoluda, bo nie wiem czy to czymś grozi czy nie. Zastanawiam się nad wzięciem piątku wolnego i pojechaniem po Wielką Stopę :roll:

Rozmawiałam już z naszą panią wet (znowu naszą a co!). Zaczynamy od odrobaczania (bardzo mocne i zdecydowane), później testy krwi na wszystko. Prosimy o mocne kciuki żeby nie miał chorób zakaźnych. A później będziemy ciachać, machać, zęby wyrywać ;)

Tak teraz poczytałam i strasznie się boję czy Bestia nie ma jakiegoś cholernego fipa, czy innych atrakcji typu białaczka. Nad nerkami nie chc myśleć, nic a nic nie będę o nich myśleć, do trzech razy sztuka, teraz już to nie mogą być one. Ogólnie jakieś wątpliwości mnie dopadają, czy ja dobrze robię, a co jak mu nie będzie się podobać i się nie przyzwyczai. Dużo zresztą tego co i jak jest. Ale klamka zapadła. To jest MÓJ kot, chociaż mieszka obok kiosku i pomnika matki boskiej. W zasadzie to On ten pomnik bardzo lubi, układa się na nim nastroszony, wyliniały kocur. Pomnikiem chwały boskiej to On nie jest, ale kto wie. Jak Go odpasiemy będzie ok. Być może po jedzeniu jakie mu serwowano będzie musiał być na jakiejś dobrej, delikatnej karmie. Wszystko się okaże w poniedziałek (w piątek i w weekend naszej pani wet nie ma, a do innego weta nie pójdę). Już bagaż wiedzy mam ;)

A nasza pani wet myślała, że ja tak powoli działam. W sensie, że wpierw będzie trzeba Go oswoić i w ogóle. Z radością oznajmiłam, że wyliniały kocur już u nas w domu pomieszkał ;) że bardzo ładnie chodzi na szeleczkach, że z trudem się w nie zmieścił, że jest miły, mruczący i już mnie ugniatał.
Myślę, że u weterynarza powinien być grzeczny. W sumie to chyba lepiej, że wpierw ochłonie po podróży i dopiero po kilku dniach odwiedzi weta. Dobra no wcale tak nie myślę. Prawdę mówiąc jestem przerażona, Quazi był grzeczny ale po tym czego się nasłuchałam. Ja się no Go boję po prostu.


(Tata dzwoniąc do mnie spytał się czy już chodzę szukając kolejnej biedy Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że absolutnie nie w głowie mi szukanie kota)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości