Kolejna zmiana sytuacji, która mnie tak naprawdę cieszy. Okazało się, że tak jak przypuszczałam decyzja o pozostawieniu Kociołka wynikała z tego, że Państwo stracili nadzieję na znalezienie mu domu. Przekonałam ich jednak, że warto próbować dalej.
Państwo mają, tak jak w pierwszym poście jest napisane, 11 kotów. Mieszkają w niewielkim mieszkaniu na parterze. W całej okolicy wiadomo, że zajmują się kocimi biedami i często jakiś "dobry" człowiek podrzuca im koty. Moja Pelka i jej trzy oseski zostały do nich podrzucone przez takiego "dobrego" człowieka właśnie.
Jeśli nie znajdzie się dom dla Kociołka, to oczywiście będzie mógł zostać. Jednak naprawdę wolałabym, aby ktoś zlitował się nad Kociołkiem i dał mu kochający dom. Ci Państwo są po prostu bardzo obciążeni kotami i na Kociołku zapewne się nie zakończy. W końcu sezon na kociaki i wkacyjne wyjazdy mamy rozpoczęty
Na zachętę zamieszczam nowe zdjęcia Kociołka. Wielkiego miziaka, załatwiającego się bezbłędnie do kuwetki, odrobaczonego, zaszczepionego i już wykastrowanego.

