Nie znamy przeszłości Mikesza - nie wiadomo, czy w schronisku wylądował z interwencji, czy został oddany przez kogoś czy został odprowadzony jako "błąkający" się. Obstawiam raczej to ostatnie - pewnie był wolnożyjący, nadeszła zima, ktoś się zlitował i zaniósł go do schroniska. Tam przezimował, a wiosną dupsko mu odżyło
Podczas pobytu u hjupyd tęsknił za wychodzeniem, za dworem. Stąd pomysł spacerków na smyczy....
Da się oduczyć kota wychodzenia, ale na to potrzeba czasu...
Dobrze, że się znalazł, mocno trzymam kciuki za jego powrót do domu!
hjupyd - w ostateczności schronisko pożycza nam czasami klatki "samołapki". Wkłąda się do niej rybkę na przykład i zostawia - kotek jak wejdzie klatka się zamyka.
Nie wiem czy to dobry pomysł w przypadku Mikesza, ale jakby co to wiedz że taka możliwość jest.