No i stało się

.
Zuzia wczoraj miała zabieg.
A że koteczka z niej potężna

,całe dwa kg,to weterynarz na jej widok zawołał :O chomika mi pani przyniosła

.Rany myślałam że wezmę ją pod pachę i ucieknę

( to z nerwów).
Wszystko poszło dobrze,no i czas był najwyższy bo na na jajnikach miała torbiele.Matko kochana takie młode kocię i już zmiany

.Z drugiej strony swoje w życiu przeszła,nie wiadomo ile się błąkała,przemarzła mocno ,to i delikatna jest

.
Teraz śpi biedulka w koszyczku,przynajmniej mam chwilę dla siebie.Nocka była ciężka bardzo,żle zniosła narkozę.Miała torsje aż maleństwem rzucało

.Płakała ona ,płakałam ja

.
Teraz już

,apetycik wrócił.Żeby tylko nie to namiętne pragnienie wylizywania brzuszka(kaftanik jest),wskakiwania wszędzie

.
Mam nadzieję że teraz już będzie z górki,zarwana nocka swoje robi,czuję jakbym oczy gdzieś zgubiła
Może wreszcie troszkę przytyje,chociaż to już chyba taki gatunek lilipuciego kota

.